Na początku stycznia w kinach pojawią się thriller erotyczny "Babygirl" Haliny Reijn i przejmujący dramat "The Outrun" Nory Fingscheidt. W pierwszym z obrazów zobaczymy nagrodzoną na festiwalu w Wenecji Nicole Kidman oraz znanego z "Gdzie śpiewają raki" i "W trójkącie" Harrisa Dickinsona. Ona gra odnoszącą sukcesy dyrektorkę firmy, która pozornie ma w życiu wszystko. On – stażystę, dla którego kobieta jest skłonna położyć na szali swoją rodzinę i karierę. Z kolei oparty na wspomnieniowej powieści Amy Liptrot "The Outrun" to wielki triumf Saoirse Ronan w roli wychodzącej z nałogu alkoholowego Rony, niespełna trzydziestoletniej studentki powracającej do rodzinnego miasteczka po kilku latach życia w Londynie. Wydaje się, że najgorsze ma już za sobą - przeszła terapię odwykową, przestała sięgać po alkohol. Jednak przeszłość wciąż daje o sobie znać.
"Milczenie Julie" – taki tytuł nosi pełnometrażowy debiut belgijskiego reżysera i scenarzysty Leonardo van Dijla, wyróżniony w Cannes Nagrodą Stowarzyszenia Autorów, Reżyserów i Kompozytorów (SACD). Film, który pojawi się w Polsce 10 stycznia, przeniesie widzów do akademii tenisowej, którą wstrząsnęła informacja o samobójczej śmierci jednej z nastoletnich zawodniczek. Władze instytucji podejrzewają trenera o przekroczenie granic i zachęcają młodzież do składania zeznań. Tytułowa Julie wie o mężczyźnie więcej niż inni, ale nie może przełamać się, by zabrać głos. "Zainspirował mnie Hamlet i jego pytanie być albo nie być. Historia Julie zawiera się w analogicznej frazie mówić albo nie mówić. Uznałem, że interesujące byłoby przeniesienie tego dylematu na piętnastoletnią tenisistkę" – wspomniał reżyser w wywiadzie dla PAP.
Tydzień później filmową ofertę wzbogaci "Kompletnie nieznany" Jamesa Mangolda, który w grudniu zgarnął trzy nominacje do Złotych Globów. To adaptacja książki "Dylan Goes Electric!" Elijaha Walda z Timothée Chalametem w roli głównej. Film obejmuje okres od 1961 r., gdy Bob Dylan przybył do Nowego Jorku jako anonimowy chłopak z gitarą, do 1965 r. i festiwalu w Newport. Artysta wystąpił wówczas w "mekce folku" z zespołem rockowym, co jego dawni fani odebrali jako zdradę. "To moment zwrotny w jego życiu i jednocześnie moment zwrotny w amerykańskiej popkulturze. W oczach społeczności folkowej był to akt bluźnierstwa, a z bardziej obiektywnej, dzisiejszej perspektywy – czas ponownej eksplozji rock and rolla w USA" – stwierdził Chalamet w wywiadzie dla portalu Consequence.
Tego samego dnia do kin zawita stylowa, mroczna, wywrócona baśń - "Dziewczyna z igłą" Magnusa von Horna. Koprodukcja duńsko-polsko-szwedzka nawiązuje do historii seryjnej morderczyni niemowląt Dagmar Overbye, którą w 1921 r. skazano na karę śmierci. Fabułę oglądamy z perspektywy pracownicy kopenhaskiej fabryki Karoline, która wskutek życiowych perturbacji zostaje sama, w zaawansowanej ciąży. Kobieta spotyka na swojej drodze prowadzącą nielegalną agencję adopcyjną Dagmar, która obiecuje, że za odpowiednią opłatą znajdzie jej dziecku najlepszy dom. Karoline postanawia skorzystać z jej usług. W końcu odkrywa prawdę o działalności Dagmar. "To film o tym, jak społeczeństwo traktuje niechcianych ludzi i jak bardzo ci niechciani chcieliby być chciani. Uważam, że ten temat nie ma daty. Jest zawsze aktualny" – skomentował reżyser w rozmowie z PAP. Reprezentująca Danię "Dziewczyna z igłą" ma szansę na nominację do Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy.
Styczeń przyniesie więcej obrazów, które mogą liczyć się w oscarowym wyścigu. Jednym z nich będzie łotewski kandydat "Flow" Gintsa Zilbalodisa - animacja, której światowa premiera odbyła się w konkursie Un Certain Regard festiwalu w Cannes. Sercem historii jest kot, który w obliczu powodzi razem z innymi gatunkami zwierząt znajduje schronienie na łodzi. Płynąc przez zalany świat, starają się stawić czoła licznym wyzwaniom i niebezpieczeństwom. Do kina będzie można wybrać się również na "The Brutalist" Brady’ego Corbeta. Ponad trzygodzinna opowieść o węgierskim architekcie wybudzonym z amerykańskiego snu zapewniła Amerykaninowi nagrodę w Wenecji za najlepszą reżyserię. Z werdyktem jurorów zgodzili się krytycy, określając "The Brutalist" mianem dynamicznego, epickiego dzieła, które udowadnia, że rozmiar – i rozmach – mają znaczenie. Pozytywne recenzje zebrał również grający główną rolę Adrien Brody.
Luty rozpocznie premiera "Marii Callas" Pabla Larraina z Angeliną Jolie w roli tytułowej. Film jest artystycznym wyobrażeniem ostatnich dni życia legendarnej śpiewaczki operowej. Akcja rozgrywa się w Paryżu lat 70., gdzie samotna, schorowana diwa dokonuje rozliczenia ze sobą i swoją przeszłością. Wspomina występy na najsłynniejszych scenach świata oraz miłość do Arystotelesa Onassisa, który złamał jej serce. "Maria Callas" to historia, której językiem są nie tyle słowa, co spektakularne obrazy. Amerykański operator Ed Lachman zainspirował się powiedzeniem śpiewaczki: "scena to mój umysł, a opera to moja dusza". Stworzył zdjęcia, które dają widzom namiastkę wizyty w operze. "Nigdy nie dowiemy się, kim była Maria Callas. Możemy jedynie spróbować pokazać, przez co przeszła. Zależało mi, by widzowie mogli wejść na chwilę w jej buty, doświadczyć tego, co mogła czuć w danych momentach" – powiedział Lachman PAP w listopadzie ub.r.
W walentynkowym repertuarze coś dla miłośników absurdu – "Daaaaaali!" Quentina Dupieux. We Francji filmy tego twórcy biją rekordy frekwencyjne. Są trochę jak podróż na inną planetę – zaskakują szalonym twistem, bawią, relaksują. W centrum wydarzeń reżyser stawiał już skórzaną kurtkę, wielką muchę i dziurę w piwnicy. Tym razem opowie o dziennikarce, która chce przeprowadzić wywiad z Salvadorem Dalim. On natomiast okazuje się ekscentrykiem co chwilę zmieniającym zdanie. Alternatywną propozycją na ten dzień będzie czwarta część serii o mieszkance Londynu, którą widzowie pokochali za bezpretensjonalność, poczucie humoru i odwagę bycia nieidealną sobą w świecie ogarniętym obsesją piękna. W "Bridget Jones: Szalejąc za facetem" Michaela Morrisa główna bohaterka – grana konsekwentnie przez Renée Zellweger – nie będzie już trzydziestoletnią singielką, lecz pięćdziesięcioletnią wdową z dwójką dzieci, która pragnie rozpocząć nowy rozdział w życiu. Pomóc jej w tym mają konta na Twitterze i portalach randkowych oraz zabiegi medycyny estetycznej. Twórcy produkcji obiecują jednak, że mimo upływu czasu bohaterka pozostanie wciąż tą samą Bridget – spontaniczną ryzykantką notującą nadprogramowe kilogramy.
Pod koniec lutego na wielkim ekranie pojawi się "Emilia Perez" Jacquesa Audiarda, doceniona m.in. Europejską Nagrodą Filmową dla najlepszego filmu oraz Nagrodą Jury festiwalu w Cannes. Obraz reklamowany jest jako muzyczna historia o "wolności i przemianach, jakich potrzebuje świat". Jedną z postaci jest prawniczka Rita, która pomaga baronowi narkotykowemu dopełnić formalności związanych z zabiegiem korekty płci. Tak poznaje Emilię, która ma zupełnie inny system wartości niż szef kartelu. W roli tytułowej wystąpiła Karla Sofia Gascón, laureatka Europejskiej Nagrody Filmowej dla najlepszej aktorki roku. "Chciałabym podziękować mojej rodzinie, a zwłaszcza mamie, która jest dla mnie wzorem. Pragnę z tego miejsca zaapelować do wszystkich rodziców, by kochali swoje dzieci. Niestety, wciąż są na świecie rodziny, które wolałyby, by ich dzieci były kryminalistami niż osobami nieheteronormatywnymi" – zwróciła uwagę transpłciowa artystka podczas gali EFA.
W marcu polska publiczność będzie mogła zobaczyć Daniela Craiga zwycięsko zrywającego z wizerunkiem Jamesa Bonda. "Queer" Luki Guadagnino z udziałem brytyjskiego aktora jest adaptacją na poły autobiograficznej powieści Williama S. Burroughsa z 1985 r. o miłości, samotności, konfrontacji z lękami. Craig zagrał amerykańskiego pisarza Williama Lee uzależnionego od alkoholu i narkotyków. Mężczyzna żyje w Meksyku lat 50., a jego codzienność wypełniają wizyty w barach, gejowskich klubach i obskurnych hotelach na godziny. Pewnego dnia William nawiązuje romans z przystojnym młodzieńcem. Choć w filmie nie brakuje scen erotycznych, Craig nie postrzegał tej pracy w kategoriach wyzwania. "Przygotowania do roli Lee opierały się przede wszystkim na rozmowach. Luca ma tę wspaniałą cechę, że chce poznać opinie wszystkich współpracowników. On po prostu jest ciekaw różnych głosów. To radość móc zagrać w tym filmie" - zapewnił aktor na festiwalu w Wenecji.
Nadchodzący rok przyniesie również premiery wyczekiwanych polskich produkcji, takich jak "Dom dobry sen zły" Wojciecha Smarzowskiego. Obrazy tego reżysera często porównuje się do lustra odsłaniającego ludzkie słabości. W "Klerze" podjął temat hipokryzji Kościoła katolickiego, a w "Weselu" – stosunków polsko-żydowskich w czasach II wojny światowej. Swoje najnowsze dzieło – które pojawi się w kinach w listopadzie - poświęcił zjawisku przemocy domowej. "W mojej pracy ważny jest płodozmian i po filmie historycznym postanowiłem, że muszę zrobić historię kameralną. Pandemia chyba na to wpłynęła. Powstało dość dużo artykułów, książek na ten temat. Powoli zacząłem czytać, rozmawiać, spotykać się z ofiarami przemocy domowej. Już wtedy tak naprawdę pisałem scenariusz, niepostrzeżenie. W tym filmie jest bardzo dużo historii, które wziąłem z życia, rozmawiając z ofiarami przemocy domowej" – podkreślił Smarzowski na planie filmu.
O trudnych tematach z młodzieńczą, buntowniczą energią opowie Piotr Domalewski w "Ministrantach". Nowy obraz twórcy "Cichej nocy" zagości w kinach jesienią. Będzie poświęcony grupie ministrantów, którzy stanowczo sprzeciwiają się obojętności duchownych wobec nierówności społecznych. Nastolatkowie montują podsłuch w konfesjonale, dzięki czemu dowiadują się, kto zasługuje na pomoc, a kto na karę. Z czasem sami zaczynają balansować na granicy dobra i zła. Motyw Kościoła katolickiego będzie obecny również w "Zamachu na papieża" Władysława Pasikowskiego, w którym wystąpili m.in. Bogusław Linda i Ireneusz Czop. Szczegóły fabuły poznamy w październiku. Z zapowiedzi reżysera wynika jednak, że będzie to "gęsty i porywający thriller, pełen zwrotów akcji". A jeśli wierzyć sugestiom Lindy, jego ostatnia współpraca z Pasikowskim i zarazem pożegnanie z kinem. "Chciałbym sobie trochę pożyć. Pojeździć po świecie, ponurkować, popływać, polatać, pojeździć konno, pobawić się. Myślę, że zasłużyłem na emeryturę" – powiedział aktor PAP.
Nie zabraknie filmów poruszających kwestie egzystencjalne. W marcu do dystrybucji trafi "Skrzyżowanie" Dominiki Montean-Pańków, docenione Nagrodą Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej (FIPRESCI) podczas ubiegłorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Pierwszoplanowym bohaterem opowieści jest emerytowany ordynator szpitala – grany przez Jana Englerta – którego uporządkowaną codzienność burzy wypadek samochodowy. Dramatyczne wydarzenie odbija się na małżeństwie osiemdziesięciolatka i jego relacji z synem.
Wart uwagi jest również pełnometrażowy debiut fabularny Moniki Majorek "Innego końca nie będzie", który pojawi się w kinach pod koniec lutego. To rzecz o żałobie, opowiedziana z perspektywy trzydziestoletniej Oli (w tej roli Maja Pankiewicz), która po śmierci ojca przyjeżdża do rodzinnego domu. Dziewczyna nie może pogodzić się z tym, że jej bliscy przepracowali już stratę i każdy z nich skupił się na swoich sprawach. Odkrycie na strychu pamiątek po zmarłym traktuje jako pretekst, by raz jeszcze podjąć temat śmierci taty. "Zależało mi, by pokazać, że o swoje szczęście psychiczne czasem trzeba powalczyć – niezależnie od tego, co inni o nas myślą. Warto powalczyć dla własnego dobra, ale też dla rodziny, dając im przykład, że trzeba żyć dalej mimo tragicznych wydarzeń" – podkreśliła reżyserka w wywiadzie dla PAP.
Zwolenników komedii ucieszy wiadomość o zaplanowanej na wrzesień premierze "Teściów 3" Jakuba Michalczuka. Pierwsza część filmu o spotkaniu rodziców młodej pary zadebiutowała w polskich kinach we wrześniu 2021 r. Obraz błyskawicznie podbił serca widzów. Pokazywano go m.in. w Austrii, Danii, Francji, Holandii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Australii. Zdobył Nagrodę Publiczności 40. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Vancouver. Jego kontynuacja z 2023 r. nie zebrała tylu dowodów uznania, ale miała zagorzałych fanów. Tym razem fabuła skupi się na przygotowaniach do chrztu. Wanda (Izabela Kuna) i Tadeusz (Adam Woronowicz) zapraszają na uroczystość Małgorzatę (Maja Ostaszewska) i jej byłego męża Andrzeja (Marcin Dorociński). Mężczyzna przybywa do Polski z Australii, jednak nie jest sam.
Daria Porycka