Zapowiedź ta była zawarta w wywiadzie z Carrerasem, który ukazał się w piątkowym numerze londyńskiego dziennika.
Fundacja przypisuje tę informację "złej interpretacji wypowiedzi artysty" dla gazety, który "powiedział jedynie, że już nie koncentruje się w swej pracy na operze".
"Jak dobrze wiedzą amatorzy opery i muzyki - czytamy w komunikacie Fundacji - Jose Carreras już od lat koncentruje się w swej pracy artystycznej na występach na całym świecie z koncertami i recitalami".
"To jednak nie oznacza, że postanowił nie śpiewać w operze, jeśli zostaną mu zapewnione optymalne warunki artystyczne i zawodowe" - dodaje komunikat.
Dementi kończy się zapewnieniem, że artysta "nadal rozwija swą karierę zawodową, występując normalnie na koncertach i recitalach oraz nagrywając płyty". We wtorek śpiewak odbierze w londyńskim Royal Albert Hall nagrodę Classical Brit.
Wspominając w wywiadzie swe występy u boku Luciano Pavarottiego i Placido Domingo, Carreras powiedział o Trzech Tenorach: "Bez zarozumialstwa, byliśmy najpopularniejszymi tenorami. Ludzie rzeczywiście chcieli słuchać nas trzech śpiewających razem. 90 proc. naszego repertuaru, to były te same utwory, które wykonywał
zazwyczaj Caruso".
Sławny tenor, który występuje rocznie z około 50 recitalami, opowiedział o trudnych losach swej rodziny i prześladowaniach, jakie cierpiała podczas dyktatury generała Francisco Franco oraz o swej walce z białaczką.
"Jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ przezwyciężyłem bardzo poważną chorobę, nie mając większych szans na to, że przeżyję. Pamiętam o tym każdego dnia" - powiedział artysta.
Lekarze dawali mu jedną szansę na dziesięć.
Fundacja, którą kieruje kataloński tenor, w kwietniu tego roku podpisała z rządem regionalnym Katalonii umowę w sprawie powołania Międzynarodowego Instytutu Jose Carrerasa do badań nad białaczką.
W chwili obecnej Carreras przebywa w Seulu na dziewięciodniowych występach.