Po wygranym procesie o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył byłej żonie, gwiazdor „Piratów z Karaibów” wraca powoli do życia publicznego. Hollywoodzki aktor wyprzedał niedawno swoją debiutancką kolekcję dzieł sztuki, inkasując za nią 3 mln funtów. Kolejnym sukcesem miał być jego nowy album nagrany z legendarnym gitarzystą Jeffem Beckiem. Płyta zatytułowana „18” dla wielu słuchaczy okazała się jednak sporym rozczarowaniem. Recenzenci zarzucają twórcom przede wszystkim brak pomysłu i spójności. Oberwało się zwłaszcza Deppowi, którego dwie autorskie kompozycje określane są mianem najsłabszych piosenek, jakie znalazły się na krążku.
Jakby tego było mało, aktor został właśnie oskarżony o plagiat. Tekst utworu „Sad Motherfuckin’ Parade” zdaje się bowiem wierną kopią fragmentu wiersza „Hobo Ben”, który został przed laty opublikowany w książce „Get Your Ass in the Water and Swim Like Me” autorstwa słynnego folklorysty Bruce’a Jacksona. Wiersz ów napisał tworzący pod pseudonimem Slim Wilson oszust i alfons, który został skazany za morderstwo i napad z bronią w ręku. W zakładzie karnym poznał on Jacksona, który spisał jego więzienne opowieści i umieścił je w wydanej w 1974 roku książce. Wilson specjalizował się w pisaniu wierszy i toastów – żartobliwej formy narracyjnej należącej do gatunku ludowej poezji czarnoskórych mieszkańców USA. Dwa lata po premierze książki powstała płyta o tym samym tytule, na której znalazły się utwory wykonane przez Slima.
„Nidy osobiście nie spotkałem się z czymś takim. Publikuję od 50 lat, ale po raz pierwszy mam do czynienia z sytuacją, gdy ktoś kradnie czyjąś pracę i podpisuje się pod nią własnym nazwiskiem” – skomentował Jackson w rozmowie z magazynem „Rolling Stone”. Syn folklorysty, adwokat Michael Lee Jackson dodał, że planują podjąć w tej sprawie kroki prawne. „Moim zdaniem to zwyczajnie niemożliwe, by Johnny Depp lub ktokolwiek inny mógł usiąść i stworzyć te teksty bez skopiowania ich z książki mojego ojca” – podkreślił.
Jackson, który jest właścicielem praw autorskich do transkrypcji toastów Wilsona, zaznacza, że zawsze dokładał wszelkich starań, by wynagradzać ludzi, których twórczość umieszczał w swoich publikacjach. „Jeśli nie mogę odnaleźć takiej osoby, pieniądze trafiają na konto odpowiedniej organizacji non-profit. Nie wiem, czy płyta Deppa i Becka się sprzedaje. Czytałem kilka recenzji i gdybym to ja ją nagrał, byłbym zażenowany. Ale jeśli czerpią z tego zyski, te pieniądze powinny wesprzeć ludzi tworzących tę kulturę” – skwitował nie bez uszczypliwości Jackson. (PAP Life)