Na początku lutego Zimerman z zespołem zaprezentuje muzykę Bacewicz podczas pięciu koncertów w Polsce w 100-lecie jej urodzin. Artyści nagrają też płytę, która ukaże się wiosną na całym świecie.
W macierzystej uczelni Zimermana - Akademii Muzycznej Zimermana - trwają już próby przed koncertami. Tam też odbędzie się nagranie na zlecenie Deutsche Grammophon.
"Bardzo mało kobiet było w Europie w XX w., które naprawdę robiły tę wielką muzykę. Twórczość Grażyny Bacewicz jest absolutnie jednorazowa na całym świecie i wymaga trochę większej podpory. Chciałbym, żeby ten projekt - koncert i nagranie płytowe - dały tej muzyce wsparcie. Cieszę się, że mam fantastycznych ludzi do współpracy" - powiedział Zimerman podczas środowej konferencji prasowej w Katowicach.
Zimerman podkreślał, że muzyka kameralna jest dla niego niezwykle ważna, bo towarzyszyła mu przez całe dzieciństwo i to od niej rozpoczął swoją drogę do kariery solisty. "Mój ojciec był muzykiem, nie mógł z tego żyć, musiał jeszcze iść do fabryki, przychodził ok. trzeciej i miał jeszcze dwie-trzy takie ofiary ze
sobą, które już w drzwiach rozpakowywały instrumenty i zaczynali grać. Jako dziecko ok. trzeciej patrzyłem na zegarek, kiedy ojciec wróci z tej pracy. Grali do pół do dziewiątej, kiedy sąsiad zaczynał stukać, bo szedł o 6 rano na tramwaj. To się działo codziennie przez jakieś 15 lat. Uwielbiałem ten rodzaj muzyki" -
wspominał.
Zimerman dzieli obecnie swój czas między Szwajcarię, Nowy Jork i Tokio - w każdym z tych miejsc spędza co najmniej trzy miesiące w roku. Jego koncerty w Polsce są więc rzadkością. "Zostaje niewiele czasu na jeżdżenie. Nigdy nie uważałem koncertów za mój zawód. Mój zawód to jest studiowanie muzyki, bardzo interesowała mnie muzykologia. Jeśli chodzi o granie koncertów miewam wrażenie, jak wchodzę gdzieś do pociągu, że trochę tracę czas, że powinienem siedzieć w studio i pracować dalej" - mówił pianista.
Artysta planuje jednak kolejne projekty. W związku z przypadającą w przyszłym roku 200. rocznicą urodzin Fryderyka Chopina Zimerman będzie koncertował w całej Europie oraz Japonii, prezentując jego sonaty. "To jednak kompozytor tak znany na całym świecie, że mnie nie potrzebuje" - mówił.
Zimerman - zwycięzca Konkursu Chopinowskiego w 1975 r. - komplementował też zwycięzcę jego ostatniej edycji - Rafała Blechacza. "To fantastyczny talent, który rozwija się znakomicie. (..) Potrzebuje jeszcze oczywiście dużo czasu, będzie budował repertuar. Cieszę się, że to idzie w dobrym kierunku. Nie zrobił
do dziś żadnego błędu, a mógł zrobić tych błędów setki" - mówił.
Krystian Zimerman występuje korzystając zawsze z własnego fortepianu. Jak przypomniał, fortepian niezwykle się zmienił w ciągu ostatnich 200 lat, a pewne utwory stały się przez to trudne do wykonania. Stąd pokusa, by grać na starych instrumentach, co jednak nie zdaje egzaminu w przypadku fortepianów.
"Duże pudło rezonansowe nie wytrzymuje tego napięcia przez 200 lat. Inaczej jest na skrzypcach i wiolonczeli. To duży problem jak zrobić instrument, żeby był autentyczny. Ja sobie wymyśliłem taką
metodę troszkę połowiczną, ale która prowadzi do skutku. Wożę swój instrument i dopasowuję klawiatury do każdego nowego kompozytora. Mam klawiaturę, na których gram sonaty Beethovena, na innych gram
tylko Chopina. One są dopasowane do brzmienia, żeby pewne rzeczy, które są w partyturze, można było zrobić i nie trzeba było oszukiwać" - opowiadał.