Już 31 stycznia odbędzie polska premiera kinowa filmu „The Brutalist”. Monumentalna, trwająca niemal 3,5 godziny produkcja w reżyserii Brady’ego Corbeta, przedstawia historię László Tótha, fikcyjnego węgierskiego architekta ocalałego z Holocaustu, który po wojnie wraz z żoną emigruje do Stanów Zjednoczonych w nadziei na rozpoczęcie nowego życia. Walczący z ubóstwem i poczuciem izolacji bohater wreszcie otrzymuje od bogatego przemysłowca intratne zlecenie, które na zawsze odmieni jego los. Obraz, w którym główną rolę zagrał Adrien Brody, zbiera na razie wyjątkowo entuzjastyczne recenzje. „The Guardian” określił dramat Corbeta mianem „epickiego, imponującego rozmachem widowiska”, a „The New York Times” chwali filmowca za „dojrzałość i kunszt”.
Goszcząc w podcaście „The A24 Podcast” Brody opowiedział o pracy nad rolą. Hollywoodzki aktor o polsko-węgierskich korzeniach podkreślił, że występ w produkcji ma dla niego osobisty wymiar. Kreując swoją postać inspirował się on trudnymi doświadczeniami dziadka od strony matki, który po przeprowadzce do USA usiłował zrobić karierę w branży filmowej. Nie mógł jednak znaleźć pracy z powodu charakterystycznego akcentu. „Moja mama ma nagranie z tego okresu. Chciał zostać aktorem, ale jego wymowa okazała się zbyt dużą przeszkodą. Jego akcent brzmiał jeszcze bardziej ekstremalnie niż akcent László. Ciągle spotykał się z odrzuceniem. Doskonale pamiętam jego zmagania” – wyjawił nagrodzony Oscarem gwiazdor.
Brody zaznaczył, że występem w produkcji pragnął uhonorować zarówno swoich dziadków, jak i innych imigrantów, którzy borykali się ze społeczną izolacją i trudną sytuacją ekonomiczną. „W czasie pracy nad filmem ich przeżycia były dla mnie swego rodzaju drogowskazem, co było doprawdy wyjątkowe. Zależało mi na tym, by wiarygodnie to przedstawić, ponieważ czuję, że jest to zgoła uniwersalna rzecz – wszyscy jesteśmy potomkami imigrantów, którzy tak wiele poświęcili” – wyznał aktor. Brody uczcił pamięć o dziadku, modyfikując dialog w jednej ze scen. W kluczowym momencie, gdy Tóth prezentuje model swojego nowego projektu, prosi asystenta, aby podał mu latarkę, ale zamiast tego nazywa ją pochodnią. „Dodałem to, ponieważ mój dziadek miał trudności z zapamiętaniem angielskich słów i często je mylił. Chciałem w ten sposób złożyć mu hołd” – podkreślił. (PAP Life)