Czy w „Stranger Things” jest to możliwe?
W jednym z wywiadów twórcy twierdzili, że obecnie życie wszystkich postaci jest zagrożone, jednak widzom trudno uwierzyć w to, że faktycznie powinni obawiać się o losy ulubionych bohaterów. Bo spójrzmy prawdzie w oczy, kto tak naprawdę sądził, że Hopper zginął?
Z postaci bardziej istotnych dla fabuły, czy liczących się dla głównych bohaterów zginęli: Billy, Barb i Bob. Litera „B” w tym wypadku miejmy nadzieję, nie jest wyznacznikiem „likwidowania” postaci.
Zdaje się, że obawy widzów o losy bohaterów w sposób szczególny związane są z postacią Steve`a. Co w jakiś sposób zdają się podsycać twórcy serialu bracia Duffer.
Steve na celowniku
Pod koniec pierwej części 4. sezonu Steve (Joe Keery) zostaje zaatakowany przez bandę nietoperzy z Drugiej Strony i w efekcie poważnie ranny. Choć zdjęcia z finału sezonu zdają się sugerować, że u bohatera wszystko jest w porządku, jeżeli tak można określić obecną sytuację całego miasteczka, a być może i świata. To jednak obawy o losy Harringtona wciąż istnieją.
Bracia Dufferowie dzięki TVLine opowiedzieli o tym, co czeka Steve`a. Matt Duffer oznajmił:
„Wszyscy zawsze martwią się o Steve'a. Uwielbiam to. Zawsze musimy jakoś przywalić Steve'owi, więc z pewnością w tym sezonie „demobaty” wykonały to zadanie doskonale”.
I to raczej nie jest optymistyczna wizja przyszłości tego bohatera.
Miał zginąć znacznie wcześniej
Co ciekawe postać Steve`a planowano uśmiercić już w 1. sezonie serialu. Teraz jest ulubieńcem fanów „Stranger Things” i trzeba przyznać, że przeszedł pewną przemianę. Ze szkolnej gwiazdy, chłopaka niezwykle w sobie zadufanego zmienił się w przyjaciela, na którym można polegać, niewahającego się narazić życia dla innych. Bo co tu dużo kryć, mało kto wytrzymałby ze Steve’em z pierwszych odcinków serialu.
Zmiana planów
Zgodnie z planami twórców serialu bohater miał odegrać zupełnie inną rolę. Matt Duffer powiedział:
„Steve'a, pięknie granego przez Joego Keery'ego, nie powinno już tu być. Nie powinno go być w 4. sezonie. Nie powinien być głównym bohaterem w 4. sezonie. Nie miał być dobrym gościem”.
Natomiast Ross Duffer wprost stwierdził:
„Miał umrzeć w finale [pierwszego sezonu – przyp.red.]”.
Zdecydowano się jednak na zmianę planów odnośnie tej postaci. Ponoć największą zasługę miał w tym sam Joe Kerry”:
„Zakochaliśmy się w nim podczas kręcenia 1. sezonu, dlatego zdecydowaliśmy się napisać dla niego ten wątek, w którym pomaga on ratować sytuację wraz z Jonathanem i Nancy […]”.
A co u Vecny?
A co do dalszych losów bohaterów, niewątpliwie ich obecny wróg, Vecna jest jednym z najniebezpieczniejszych postaci w serii. Wcielający się w antagonistę Jamie Campbell Bower nie uważa go jednak za typowego złoczyńcę:
„Uwielbiam czarny charakter w tym serialu, ale nie postrzegam go jako złoczyńcy. Oczywiście, jest on niejako naszym punktem spornym. Ale nigdy nie postrzegałem go jako złoczyńcy, ponieważ go rozumiałem”.
W oczekiwaniu na zakończenie
Czy ktoś zginie w finale 4. sezonu? Millie Bobby Brown wcielająca się w Jedenastkę twierdziła, że jest to w serialu potrzebne. Co czeka bohaterów, dowiemy się już 1 lipca, po obejrzeniu finałowych odcinków sezonu. Wiadomo, że powstanie jeszcze 5. seria „Stranger Things”. A wracając do Steve`a, wyobrażacie sobie, że nie byłoby tego „Dynamicznego Duetu” Dustin – Steve`a? Wprost nie do uwierzenia.
Autor: Judyta Nowak - RMF Classic