Mimo porażki "Katynia" warto zaznaczyć, że ta niezauważona w Polsce produkcja ma ścisłe związki z naszą historią. Niewiele osób bowiem wie, że 55 ze 142 więźniów fałszujących obce waluty pod nadzorem nazistów
było narodowości polskiej.
Historia opowiedziana w filmie "Fałszerze" rozpoczęła się tak naprawdę już na początku II wojny światowej. Wtedy właśnie w głowach wysokich funkcjonariuszy Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), SS-Sturmbannfuhrerów dr. Wilhelma Hottla i Alfreda Naujocksa, narodził się pomysł destabilizacji brytyjskiej
gospodarki poprzez wprowadzenie do obiegu fałszywych funtów szterlingów. Ponieważ sukces tej operacji mógłby zadecydować o losach wojny w Europie, dość szybko zaaprobowali ją Reichsfuhrer SS Heinrich Himmler i Adolf Hitler. Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy rozpoczął realizację "Operacji Andreas".
[...]
W ciągu kilku lat swojej działalności komando fałszerzy wydrukowało banknoty na sumę około 134 mln funtów. Dużą część tych pieniędzy wprowadzono do obiegu. Reszta umożliwiła wielu nazistom ucieczkę z Europy po upadku III Rzeszy. Banknoty, których nie udało się wywieźć lub ukryć, zostały zatopione w jeziorach Toplitz
i Traven. Ze 142 więźniów biorących udział w "Operacji Bernhard" ocalało 138. Po wojnie wielu z nich zmieniło nazwiska, stając się anonimowymi świadkami tej historii. Salomon Smolianoff złożył zeznania przed aliantami i ślad po nim zaginął. Adolf Burger mimo swoich 91 lat wciąż jeździ po całym świecie, opowiadając o swoim
udziale w "Operacji Bernhard". Jakiś czas temu namówiłem go na wywiad, który udało się nam przeprowadzić dla Czytelników "Inne Oblicza Historii".
Co Pan robił we wrześniu 1939 roku?
W chwili wybuchu wojny mieszkałem w Bratysławie i pracowałem w drukarni. Wprawdzie byłem Żydem, ale z uwagi na to, że Słowacy mieli zbyt mało drukarzy, chemików, lekarzy i techników, zrobili wyjątek dla fachowców żydowskiego pochodzenia i pozwolili nam normalnie pracować. Wyjątkowo nie musieliśmy nawet nosić opaski z
gwiazdą Dawida. Ten stan nie trwał jednak wiecznie. Od 1938 roku współpracowałem bowiem z Partią Komunistyczną, drukując metryki chrztu, które pozwalały Żydom uniknąć losu, jaki zgotował im słowacki rząd Jozefa Tiso. Po 3 latach działalności konspiracyjnej na mój trop wpadło gestapo. Zostałem aresztowany i wysłany do Oświęcimia. Po 2 miesiącach przeniesiono mnie do Birkenau. To miejsce było piekłem...
[...]
Z zachowanych dokumentów wynika, że duża część komanda fałszerzy była narodowości polskiej. Czy pamięta Pan jakieś szczególne osoby wchodzące w skład tej grupy?
To prawda. W naszej grupie było wielu Polaków. Wśród nich znajdowali się elektrycy, drukarze itd. Jak każdy z nas, wykonywali przydzielone im zadania. Z powodu bariery językowej nie miałem jednak znajomych wśród Polaków. Z tego samego powodu nie utrzymywałem też po wojnie kontaktu z nimi.
[...]
Film "Fałszerze" ukazuje Salomona Sorowitscha, a właściwie Salomona Smolianoffa, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko, jako jednego z najważniejszych członków komanda. Czy rzeczywiście odegrał on tak istotną rolę w procesie fałszowania walut?
Salomon Smolianoff był najlepszym fałszerzem pieniędzy w Europie. Bernhard Kruger odnalazł go w obozie w Mauthausen i ściągnął do Sachsenhausen. Jednak każdy z nas odgrywał ważną rolę w tej operacji. Wtedy nie było wśród nas mniej lub bardziej ważnych ludzi.
Co naprawdę stało się ze Smolianoffem po zakończeniu wojny?
Salomon był w obozie moim najbliższym przyjacielem. Mimo to nie wiem, jakie były jego powojenne losy. Gdy się rozstawaliśmy 6 maja 1945 roku, powiedziałem do niego "Sally, obiecaj mi, że nie będziesz już nigdy niczego fałszował". Dał mi na to słowo i każdy z nas poszedł swoją drogą.
J. Robert Kudelski
Pełna wersja artykułu w nr 14 "Inne Oblicza Historii".