Minęło już prawie dziesięć lat, odkąd Cameron Crowe po raz ostatni stanął za kamerą. Było to przy okazji komedii romantycznej z 2015 roku zatytułowanej „Aloha”. Fani tego utalentowanego filmowca, który na swoim koncie ma takie tytuły jak „Beztroskie lata w Ridgemont High”, "Jerry Maguire" czy „Vanilla Sky”, wkrótce mogą doczekać się jego kolejnego dzieła. Jak donosi portal World of Reel, będzie nim muzyczny film biograficzny opowiadający o Joni Mitchell, w której rolę w późniejszych latach kariery wcieli się Meryl Streep.
Nominowana 21 razy do Oscara aktorka po raz ostatni pojawiła się w filmie przy okazji „Nie patrz w górę” z 2021 roku. Później skupiła bardziej swoją uwagę na małym ekranie. Już w sierpniu będzie ją można zobaczyć w czwartym sezonie „Zbrodni po sąsiedzku”, u boku Steve’a Martina, Martina Shorta i Seleny Gomez.
Dla Crowe’a będzie to osobisty projekt. Pracując dla magazynu „Rolling Stone”, w 1979 roku przeprowadził głośny wywiad z Joni Mitchell. Oboje zaprzyjaźnili się i utrzymują tę przyjaźń do dziś. W ostatnich latach Crowe został asystentem artystki, z którą przez trzy lata pracował nad scenariuszem wspomnianego projektu. Ze skąpych informacji na jego temat wynika, że nie będzie to konwencjonalny film biograficzny.
Jak donosi World of Reel, Crowe znalazł też aktorkę, która miałaby wcielić się w rolę młodej Joni Mitchell. Nie wiadomo jednak na kogo postawił. Fani reżysera liczą na to, że nie powtórzy się sytuacja z innym filmem biograficznym, nad którym pracował. Mowa o projekcie filmu o Marvinie Gaye, który finalnie nie powstał z powodów problemów z castingiem i dopięciem budżetu. (PAP Life)