Filmowca żegnała rodzina, przyjaciele, jego aktorzy, samorządowcy i wielu oświęcimian.
Henryk Lehnert zmarł w ubiegły czwartek. Miał 72 lata.
Ksiądz Adam Ciapka podczas uroczystości pogrzebowej w oświęcimskim kościele świętego Maksymiliana przywołał słowa pieśniarza Boba Dylana, że "każdy musi komuś służyć".
"Henryk Lehnert służył dobrym celom. Patrząc na jego życie, patrzymy na służbę. Zostawił po sobie wiele dobra. Trudno wymienić wszystkie jego filmy i nagrody. Najważniejsze jest jednak to, że zostawił cząstkę świata zapisaną na taśmie, uwieczniając coś, co było niewidzialne. To będzie trwało, mimo iż jego już nie będzie" - powiedział duchowny.
Henryk Lehnert urodził się w 1934 roku w Dworach, obecnie dzielnicy Oświęcimia. Jego ojciec był Austriakiem. Filmował od ponad 40 lat, był samoukiem. Zrealizował 388 filmów - głównie krótkometrażowych, dokumentalnych, etiud - prezentowanych na prawie 300 przeglądach, konkursach i festiwalach w Polsce i za granicą. Przekazywał w nich z wielką pasją swe bardzo osobiste spostrzeżenia i refleksje o świecie i życiu.
Do najczęściej nagradzanych filmów Henryka Lehnerta należą: "Malarz", "Dylemat", "Fotel", "Rendez-vous", "Europa", "Rywale",
"Skojarzenia", "Szafa", "Temida", "Teksas", "Kolekcjoner", "Musztra", "Fobia" i "Bitwa o Wyry".
Wieloletnia działalność filmowa pozwoliła Henrykowi Lehnertowi na opracowanie specyficznej techniki filmowania metodą tak zwanych zdjęć rwanych, nazwanej "szkołą Lehnerta". Uczą się o niej studenci w Łódzkiej Szkole Filmowej.