Gere podczas spotkania z fanami nie bawił się w kurtuazję. Wobec autora scenariusza był bezwzględny. Zdradził na przykład, że jednej z kultowych scen z filmu Garry’ego Marshalla nie było w ogóle w scenariuszu. Mowa o ujęciu, w którym Lewis gra na fortepianie, a w trakcie tego spontanicznego występu przychodzi do niego ubrana jedynie w szlafrok Vivian Ward grana przez Julię Roberts. To była całkowita improwizacja aktorów.
„Nie wiedzieliśmy, w jaki sposób wykorzystamy później tę scenę. Skończyło się tak, że stała się jedną z najważniejszych w filmie. Pomysł na nią przyszedł nam do głowy, gdy reżyser poprosił mnie o to, żebym wymyślił, co moja postać mogłaby robić w trakcie pobytu w hotelu” – mówił Gere cytowany przez portal Variety, nie szczędząc przy tym słów krytyki na to, jak skandalicznie niedopowiedziany był w scenariuszu grany przez niego bohater.
„Zacząłem grać na fortepianie rzewną melodię, która odzwierciedlałaby charakter mojej postaci. Scena ta wniosła do fabuły potrzebną głębię. Vivian była w stanie spojrzeć na Edwarda w zupełnie inny sposób. Zauważyć, że była w nim tajemnicza tęsknota i może jakaś rana, o której nie miała pojęcia” – tłumaczy gwiazdor.
Nakręcona w 1990 roku za 14 milionów dolarów komedia romantyczna „Pretty Woman” zarobiła w kinach na całym świecie 463 miliony. Jak przekonywał Gere, ani on, ani Roberts, ani Marshall nie przewidywali tak ogromnego sukcesu. „Dobrze się bawiliśmy w trakcie zdjęć. Mimo że przez cały czas kręcenia filmu nie mieliśmy pojęcia, czy ktoś w ogóle będzie chciał go oglądać” – spuentował. (PAP Life)