Nakręcona w Polsce "Strefa interesów" w reżyserii Jonathana Glazera była nominowana do Oscara w 5 kategoriach. Najpierw zdobyła nagrodę dla najlepszego filmu międzynarodowego. Pokonała w tej kategorii obrazy: "Śnieżne bractwo" J.A. Bayony, "Pokój nauczycielski" Ilkera Cataka, "Ja, kapitan" Matteo Garrone i "Perfect Days" Wima Wendersa.
Reżyser zaczął przemowę od podziękowań dla producentów, w tym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, oraz Muzeum w Auschwitz za to, że okazało zaufanie ekipie.
Film w reżyserii Jonathana Glazera to polsko-brytyjsko-amerykańska koprodukcja.
"Strefa interesów" pokazuje, dokąd prowadzi dehumanizacja i jak przeszłość odbija się w teraźniejszości - mówił Glazer. Trwają okupacje, konflikty, ginie w nich tylu niewinnych ludzi - w Izraelu, w Gazie. To wszystko są ofiary tej właśnie dehumanizacji. Jak postawić temu opór? - pytał.
Glazer zadedykował nagrodę Aleksandrze Bystroń-Kołodziejczyk, która była inspiracją do stworzenia postaci dziewczynki dokarmiającej więźniów obozu.
Polską producentką "Strefy interesów" jest Ewa Puszczyńska - znana m.in. ze współpracy z Pawłem Pawlikowskim przy "Idzie" i "Zimnej wojnie". Popłakałam się z radości - przyznała po ogłoszeniu decyzji Akademii w kategorii "najlepszy film międzynarodowy". Wydawało mi się, że już wszelkie takie przeżycia mam za sobą. A jednak nie - dodała.
Ale radość, dwa Oscary w rękach Ewy Puszczyńskiej, która jest współproducentką filmu „Strefa interesów”. Pieniądze na film wyłożył również @filmsfrompoland . Ogromny sukces filmu z polskim udziałem. Bardzo się cieszymy tu w Hollywood. @RMF24pl pic.twitter.com/RXPHe2K28I
— Paweł Żuchowski (@p_zuchowski) March 11, 2024
Później do twórców "Strefy interesów" trafił jeszcze jeden Oscar - za najlepszy dźwięk!
"Strefa interesów" w wyjątkowy sposób podchodzi do tematu Holokaustu. Pokazuje codzienne, prywatne życie komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hössa i jego rodziny. Widzimy rodzinne spotkania przy stole, beztrosko bawiące się dzieci i wycieczki nad rzekę.
"To porażające studium banalności zła, w którym nigdy nie jesteśmy świadkami ludobójstwa ani obozowej rzeczywistości. Wszystko, co brutalne, od czego chce się odwrócić wzrok, zostaje wypchnięte poza dom Rudolfa i Hedwigi, hermetycznie zamknięte poza ich codziennym życiem. Rodzinną sielankę tylko od czasu do czasu zakłóca dym z pobliskich kominów obozu" - podkreśla polski dystrybutor obrazu, Gutek Film. Odgłosy obozowe rzeczywistości rozgrywającej się tuż za płotem - m.in. krzyki i strzały - słychać czasem w domu i pięknym ogrodzie Hössów.
Za zdjęcia do "Strefy interesów" odpowiada Łukasz Żal.
Źródło: RMF FM/PAP