Obszerna księga "Giorgio Armani" pod redakcją dziennikarki, znawczyni świata mody Suzy Menkes, pełna fotografii i reprodukcji ukazuje się w czwartek i uświetnia obchody czterech dekad jego pracy. Kosztuje 130 euro. Na okładce widnieje fotografia półtorarocznego Giorgio, wykonana przez jego matkę.
Stylista przyznał, że po raz pierwszy opowiada o sobie. "Ale to nie jest prawdziwa autobiografia, lecz opowieść towarzysząca moim zdjęciom, o mojej przeszłości, o mojej pracy. Autobiografia dotyczy też innych osób, które są ci bliskie i nie zawsze czujesz się upoważniony do tego, by je przedstawiać. To bardzo delikatna rzecz" - zastrzegł Armani podczas prezentacji w Mediolanie.
Pytany, czy napisze zatem kiedyś prawdziwą autobiografię, odparł: "powoli, powoli".
Znany projektant ujawnił, że przez wiele lat jego życie było pełne niepewności, po czym dokonał rachunku sumienia i zdecydował, co chce z nim zrobić. "Chciałem - dodał - wyjaśnić, dlaczego wybrałem ten zawód, czemu jestem, jaki jestem. Najlepszym sposobem opowiedzenia o tym były właśnie fotografie opatrzone komentarzami".
"Nie jestem wizjonerem, stoję twardo na ziemi, przeżywam codzienność w świecie, któremu, jak uznałem, mogę służyć i mogę być przydatny" - powiedział 81-letni Armani.
"Ludzie uwierzyli w moją pracę, zarówno młoda dziewczyna, która odkłada pieniądze na moje ubranie, jak i klienci haute couture czy młody chłopak albo mieszkanka Mediolanu, która mi mówi: bravo, Armani" - podkreśla.
Projektant przyznał: "Dokonałem rewolucji, delikatnej i cichej, ale poważnej burząc reguły, które obowiązywały od 30-40 lat, na przykład proponując niskie obcasy do wieczorowej sukni, likwidując sztywność marynarki, pokazując, że kobieta może ubierać się jak mężczyzna".
Zapytany zaś o to, czy jest ktoś, kto mógłby zająć jego miejsce, odparł żartobliwie: "Moje ego podpowiada mi, że nie będzie nigdy więcej kogoś takiego, jak Armani!".
Wpływy z tomu zostaną przekazane na fundusz Unicef.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP Life)