Rada miasta Bangor zatwierdziła prośbę Stephena Kinga i jego żony, aby mogli zrekonstruować dom i przekształcić rezydencję, w której mieszkali z jednej strony w muzeum, z drugiej zaś stworzyć tam miejsce pracy dla pisarzy.
Archiwa Kinga, które były wcześniej przechowywane na University of Maine, teraz zostaną przeniesione do domu w Bangor. Pisarze i fani mistrza horrorów będą teraz mogli poprosić o obejrzenie tych bogatych zbiorów - ale tylko po wcześniejszym umówieniu się.
"Rodzina Kinga nie chciała, aby dom stał się swoistym Dollywood lub jakąś atrakcją turystyczną. To ściągnęłoby tłumy do okolicy, a rodzina ma na uwadze sąsiadów, którzy tam mieszkają" - powiedział New England Cable News David Gould, z biura ds. planowania miasta Bangor.
Rezydencja będzie bez wątpienia smakowitym kąskiem dla fanów Kinga. To tam powstał bowiem pomysł na horror "To". W eseju z 1983 r. King wyjaśnił, że pomysł na tę historię zaczął się rozwijać, gdy po raz pierwszy przeprowadził się do domu w Bangor. "Miałem na myśli bardzo długą książkę, która, jak miałem nadzieję, wyjaśniłaby w jaki sposób mity, marzenia i historie - przede wszystkim historie - stają się częścią codziennego życia małego amerykańskiego miasta" - napisał.
Ekranizacja powieści Stephena Kinga, która miała swoją premierę w 2017 r., okazała się kasowym hitem. Film zarobił w sumie na świecie 700 mln dolarów, stając się najbardziej dochodowym horrorem wszech czasów. Krytycy uznali, że to jedna z najlepszych adaptacji powieści Kinga. (PAP Life)