Bach jest gigantem muzyki klasycznej – podsumowaniem wszystkiego, co nastąpiło przed nim i drogowskazem wytyczającym kierunek przyszłym pokoleniom. Koncerty brandenburskie są doskonałym przykładem umiejętności tworzenia przez kompozytora nowych rodzajów muzyki. Są w pewnym sensie przodkami późniejszych symfonii. Koncerty brandenburskie, grane na oryginalnych instrumentach pod dyrekcją Trevora Pinnocka stanowią apogeum kunsztu dyrygenta jako orędownika wykonań historycznie poinformowanych.
O ile Beethoven był porywczym wizjonerem, który na zawsze zmienił oblicze muzyki, a Mozart cudownym dzieckiem namaszczonym przez Boga, o tyle Johann Sebastian Bach (1685-1750) jawi się jako Kolos Rodyjski, potężny fundament muzyki. Stanowi podsumowanie wszystkiego, co nastąpiło przed nim, a jednocześnie jest drogowskazem wytyczającym kierunek przyszłym pokoleniom. „Cud, jakim jest Bach nie zaistniał w żadnej innej dziedzinie sztuki” – entuzjastycznie stwierdził hiszpański wiolonczelista Pablo Casals, odpowiedzialny za przywrócenie Bacha do łask w czasach współczesnych. „Rzeczy boskie uczynić ludzkimi, a ludzkie boskimi – oto Bach, największa osobowość w historii muzyki.” A jednak Bach miał trudny charakter. Łatwo popadał w gniew, a jego nieustępliwość w kwestiach muzycznych prowadziła do ciągłych sprzeczek z pracodawcami. Śpiewakom i muzykom stawiał najwyższe wymagania i biada temu, kto im nie sprostał lub mu się sprzeciwił! Był jedynym pośród wielkich kompozytorów, który uważał, że wszystko, co stworzył ma walory pedagogiczne. Był najpraktyczniejszym z ludzi. Cenił swoją muzykę bardziej za żelazną logikę i doskonałą konstrukcję utworów niż za jej olbrzymi ładunek duchowy i emocjonalny. Większość muzyki na instrumenty klawiszowe Bach napisał jako ćwiczenia dla członków swojej pokaźnej rodziny. Za życia Bacha jego utwory były cenione głównie jako doskonały materiał edukacyjny. Pozostał wierny własnym ideałom do końca życia. Ostatnim dziełem skomponowanym przez Bacha jest niebywale złożona i wirtuozerska fuga, będąca zwieńczeniem kariery kompozytora. Po wpisaniu w 239. takcie swojego muzycznego motto – motywu „B-A-C-H”, Bach doznał udaru, całkowicie stracił wzrok i musiał zaprzestać pracy nad utworem. Jego lipscy pracodawcy z niejaką ulgą odnotowali zgon kompozytora, stwierdzając, że szkole potrzebny jest kierownik chóru, a nie dyrektor muzyczny.
W 1719 r. margrabia Brandenburgii Christian Ludwig zamówił u Bacha utwory dla swojej nadwornej orkiestry. Dwa lata później Bach zaprezentował margrabiemu sześć koncertów, jednocześnie prosząc go, aby nie oceniał zbyt surowo ich „niedoskonałości”, lecz usłyszał w nich głęboki szacunek i skromną elegancję. Zdaje się jednak, że margrabia po prostu odsprzedał rękopis, prawdopodobnie nigdy nie usłyszawszy arcydzieł mu dedykowanych. Pierwszy Koncert w barwny sposób miesza różne style. Jednym z instrumentów w partyturze jest rzadko spotykane violino piccolo, małe skrzypce strojone o tercję wyżej od skrzypiec standardowych. Wyjątkowo bogata instrumentacja Koncertu obejmuje również trzy oboje, fagot i dwa rogi. Instrumenty te jednak grają razem. Partytura nie przewiduje dla nich partii solowych. W Koncercie nr 2 Bach napisał błyskotliwe partie solowe dla nietypowego zestawu instrumentów, składającego się z trąbki, fletu prostego, oboju i skrzypiec. Trąbka z oczywistych względów nie bierze udziału w tęsknym Andante. W Koncercie nr 3, z obsadą na same instrumenty smyczkowe, podział pomiędzy solistami i orkiestrą praktycznie zanika. Dziesięciu instrumentalistów (troje skrzypiec, trzy altówki, trzy wiolonczele i klawesyn) gra na przemian jako soliści i w zespole. Nie wiadomo dokładnie, kiedy Bach skomponował cztery Suity Orkiestrowe. Przyjmuje się, że utwory te powstały ok. 1720 r., mniej więcej w tym samym czasie, co Koncerty Brandenburskie. Bach pierwotnie nazywał te utwory „uwerturami”, ponieważ pierwsza część każdego z nich jest w formie uwertury, doprowadzonej do doskonałości przez nestora francuskich kompozytorów barokowych, Jeana-Baptiste Lully’ego (1632-1687). Natomiast kolejne części utworu, każdy w formie tańca, całkowicie uzasadniają nadaną im po śmierci kompozytora nazwę „suita”. Obsada instrumentów w Suicie nr 3 to dwa oboje, trzy trąbki, kotły, smyczki oraz klawesyn. Jedną z części Suity jest sławna aria, spopularyzowana przez skrzypka Augusta Wilhelma, którego transkrypcji nadano nazwę „Aria na strunie G”.
Johann Sebastian Bach był największym geniuszem w historii muzyki. Z wyjątkiem opery, skomponował monumentalne dzieła w każdym z istniejących w epoce baroku gatunków: sonaty, koncerty, suity, kantaty, utwory oratoryjne, a także niezliczone utwory na instrumenty klawiszowe, w tym organy. Za życia, olbrzymi talent twórczy Bacha pozostawał niezauważony. W chwili śmierci kompozytor był postrzegany jako dinozaur, który nie chciał iść z rytmem czasu. Jak na ironię, muzyka żadnego innego kompozytora nie brzmi równie dobrze, gdy ją ubrać w szaty współczesne. Utwory Bacha adaptowali mistrzowie swingu, bluesa, rocka, muzyki hawajskiej, steelpan, kwartetów wokalnych i syntezatorów. Zespół The Swingle Singers śpiewa swoje „du-bi-du” do dźwięków trzeciego Koncertu Brandenburskiego, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. Giganci tacy jak Rachmaninow, Grainger czy Busoni pozostawili po sobie niezapomniane aranżacje arcydzieł Bacha. Villa-Lobos celebrował muzykę Bacha w stylu brazylijskim, komponując serię utworów zwanych Bachianas Braisileiras. Nie można też zapomnieć o dokonanej przez Jacquesa Loussiera aranżacji „Arii na strunie G” z trzeciej Suity Orkiestrowej, która w tym wykonaniu nieodzownie kojarzy się z cygarami Hamlet. Choć trudno w to uwierzyć, w czasach Bacha muzyka była postrzegana jako towar, w pewnym sensie podobnie do muzyki pop w dzisiejszych czasach. Utwory grało się raz, by natychmiast o nich zapomnieć. Mody przychodziły i odchodziły, a publiczność chciała nowych, różnorakich utworów z dnia na dzień. Bach w Niemczech był sławny przede wszystkim jako organista, nie jako kompozytor. Idea skupionej publiczności, słuchającej muzyki skomponowanej rok wcześniej, nie mówiąc już o poprzednim stuleciu była praktycznie nieznana. To, co francuski kompozytor awangardowy Pierre Boulez nazwał „kulturą muzealną” było koncepcją powstałą w epoce romantyzmu, jakieś 100 lat po śmierci Bacha.
Koncert brandenburski nr 1 F-dur, BW V 1046
1. I . (Allegro) 4:13
2. II . A dagio 4:13
3. III . A llegro 4:10
4. IV. M enuet – Trio – Polonaise 7:26
Simon Standage, skrzypce
Alastair Mitchell, fagot
Christian Rutherford, waltornia
Koncert brandenburski nr 2 F-dur, BW V 1047
5. I . (Allegro) 5:23
6. I . A ndante 3:53
7. I . A llegro assai 3:04
Michael Laird, trąbka
Philip Pickett, flet
David Reichenberg, obój
Simon Standage, skrzypce
Koncert brandenburski nr 3 G-dur, BW V 1048
8. I . (Allegro) 5:49
9. I . A dagio (BWV 1019a) 0:33
10. I . A llegro 4:45
Suita orkiestrowa nr 3 D-dur, BW V 1068
11. I . Uwertura 4:47
12. II . A ria 5:50
13. III . Gavotte 4:27
14. IV. Bourree 3:20
15. V. Gigue 4:06
The English Concert / Trevor Pinnock