Duńczycy są najszczęśliwszym narodem na świecie i choć nikt nie odkrył jeszcze tajemnicy ich szczęścia to cały świat próbuje ich naśladować. Brytyjska dziennikarka Helen Russell postanowiła przeprowadzić się na rok do Danii, żeby poznać przepis jej mieszkańców na zadowolenie z życia.
W każdym rozdziale autorka przygląda się innemu elementowi kultury Danii lub jej społeczeństwa. Z poczuciem humoru typowym dla Brytyjczyków opowiada o duńskim dizajnie, podejściu do pracy i sposobach spędzania wolnego czasu. Obserwuje też tradycje związane z jedzeniem, religią, wychowywaniem dzieci czy opieką zdrowotną. „Życie po duńsku” pokazuje, co w najmniejszym z państw skandynawskich się sprawdza, czego nie warto naśladować i co zrobić, żeby wprowadzić elementy duńskiego życia do naszej codzienności.
Przeprowadzka do wiejskiej Jutlandii uświadomiła Russell, że Dania ma do zaoferowania o wiele więcej niż długie zimy, wędzone śledzie, klocki Lego i słodkie bułki. Próbując zrozumieć poczucie szczęścia u Duńczyków, dziennikarka sama poczuła się szczęśliwa. Na końcu książki przekazuje 10 porad dotyczących tego, jak żyć do duńsku, przez co dzieli się tym szczęściem z Czytelnikami.
„Nad wyraz przyjemna opowieść o wadach i zaletach przenosin do innego kraju”.
Guardian
„Russell nie stroni od ciętego humoru, ale zachowuje przy tym skromność i dystans do samej siebie – takie połączenie sprawia, że lektura jej książki to czysta przyjemność”.
Independent
„Urocze połączenie brytyjskiej wrażliwości i duńskiego pragmatyzmu”.
Sandi Toksvig
Helen Russell jest brytyjską dziennikarką i autorką poradników. Pisze dla takich magazynów jak „The Times”, „Marie Claire”, „The Guardian”, „Grazia” czy „The Wall Street Journal”. Jej książka “Życie pod duńsku” ukazała się w 2015 roku i szybko została okrzyknięta bestsellerem.
Fragment
"Dowiaduję się, że Duńczycy piją najwięcej kawy w Europie, a przy tym spożywają rocznie 11 litrów alkoholu na głowę. Może jednak się dostosujemy. Przy okazji trafiam na stronę trenerki integracji kulturalnej Pernille Chaggar. Wiedziona myślą, że kogoś takiego dokładnie teraz potrzebuję na dobry początek rocznego pobytu w Danii – i rozochocona drugą filiżanką mocnej duńskiej kawy – dzwonię do Pernille, proponując jej udział w projekcie „szczęście”. Zgadza się i nie każe wyciągnąć numerka na okoliczność kolejnej rozmowy.
Moja rozmówczyni jest zdziwiona faktem, że przenieśliśmy się z Londynu do odludnej Jutlandii, zwłaszcza w styczniu.
– Osoby z zewnątrz mają tu zimą trudniej – wyjaśnia.
– To czas, który spędzamy z rodziną, za zamkniętymi drzwiami. Od listopada do lutego Duńczycy są całkowicie pochłonięci swoimi sprawami, dlatego niech cię nie zdziwi widok wyludnionych ulic, szczególnie w regionach wiejskich.
– Cudownie. Gdzie się zatem podziali? Co teraz robią?
– Cieszą się hygge – odpowiada, wydając przy tym dźwięk, jakby się krztusiła.
– Przepraszam, co takiego?
– Hygge. To typowo duński termin.
– A co oznacza?
– Trudno to wyjaśnić, ale znają go wszyscy mieszkańcy Danii. To coś jakby „przytulna chwila”.
Nie czuję się mądrzejsza.
– To czasownik? Czy przymiotnik?
– Jedno i drugie – tłumaczy Pernille. – Hygge jest wtedy, kiedy zostajesz w domu i odpoczywasz przy świecach."
"… na ulicach duńskich miast jest więcej mężczyzn niż w Wielkiej Brytanii. Nie chodzi o to, że rozmyślnie ich wypatruję; oni po prostu tutaj są, zwykle w towarzystwie małego człowieczka. W południe widzę tatusiów pchających wózki i bawiących się z dziećmi na huśtawce; po południu wyczekują na pociechy przed żłobkiem/przedszkolem albo śmigają po supermarketach z główką sałaty w jednej ręce i maluchem w drugiej. Ci mężczyźni wykonują rodzicielskie obowiązki w moich dawnych okolicach zarezerwowane dla kobiet albo udręczonych dziadków. I wygląda na to, że wykonują Świetną Robotę. Badania przeprowadzone przez OECD potwierdzają, że ojcowie z krajów skandynawskich są bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zaangażowani w wychowanie swoich dzieci oraz że wykonują więcej prac domowych niż tatusiowie z Wielkiej Brytanii. Z uśmiechem na twarzy czytam wyniki badań przeprowadzonych na Uniwersytecie stanu Missouri, które wykazały, że mężczyźni i kobiety są szczęśliwsi, kiedy dzielą obowiązki – te domowe i te wychowawcze – z partnerem/partnerką. Obiecuję sobie, że wyślę ten artykuł do wszystkich koleżanek, które doczekały się pociech, niech go sobie przypną do drzwi lodówki."
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Helen Russell
Życie po duńsku.
Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie
Tłumaczenie Grzegorz Ciecieląg
Seria Mundus
(PP)