Wywiad z Sigrid Verbert
blogerką, fotografką, autorką książek kulinarnych
(źródło: http://www.aboutstyle.it/sito/detailpost.asp?id_post=143)
Jaki jest styl Sigrid?
Zdecydowanie prostota. Nie jestem kobietą zbyt barokową, kocham łagodne barwy, światło, poczucie ulotności, tej chwili, która właśnie przemija… A równocześnie podoba mi się to, co trwałe, esencja rzeczy, ich treść. Tak więc dla mnie, jeśli już o tym mówimy, styl to łagodne poruszanie się między tymi dwoma biegunami.
Jakie są różnice w postrzeganiu i kulturze estetyki między Belgią i Italią?
Interesujące pytanie. Jednak nie jestem w stanie wyczerpująco na nie odpowiedzieć. To znaczy patrząc od wewnątrz, odnoszę wrażenie, że żyjąc w Belgii jest się bardziej wystawionym na style przychodzące ze wszystkich zakątków świata, na wpływy bardziej kosmopolityczne, że te różnorakie style spotykają się ze sobą na co dzień, są chlebem codziennym dla wszystkich. Zawsze to wyraźnie czułam, podobnie jak i to, że ktoś może chodzić ulicami Brukseli ubrany jak mu się żywnie podoba, wymyślając dla siebie swój indywidualny styl. Choć w Italii – jakkolwiek to kraj znany ze swej wspaniałej kultury, ze swego eleganckiego stylu – dostrzegam także wiele rzeczy, które pojawiły się z zewnątrz i które inspirują, wydaje mi się jednak, że na co dzień zwyczajowa norma jest bardziej konserwatywna. Właśnie, w Rzymie oddycham o wiele mniej kosmopolitycznym powietrzem niż w Brukselii. Co ma oczywiście swoje plusy i minusy…
Pomówmy o fotografii. Właściwe światło, szczegół, kolory sprawiają, że jakieś ujęcie staje się wyjątkowe. Twoje fotografie są wynikiem poszukiwania detalu czy skutkiem impulsywnego wyboru chwili?
Moje zdjęcie są dość spontaniczne, nie jestem fotograficznym maniakiem (z całym szacunkiem dla nich). Oczywiście rzeczy mają się inaczej, gdy mówimy o fotografii reportażowej i studyjnej. Ja preferuję tę pierwszą, choć pracuję dużo także w studio. W rzeczywistości w pracy studyjnej wszystko jest skoncentrowane na przygotowanym materiale, a ja lubię, gdy zafascynuje mnie jakiś szczegół, który nie był zaplanowany. Wykorzystuję światło naturalne, pozwalam rzeczom w jakiś sposób oddziaływać na mnie. Wszystko to oczywiście według pewnej miary, nie można bowiem wszystkiego improwizować.
Co znajdziemy w twojej szafie? Twój ulubiony ubiór?
W mojej szafie spotykają się ze sobą wszystkie pory roku. Mam zawsze mało czasu, dlatego jedną z rzeczy, które przychodzą mi z wielkim trudem, jest sezonowa wymiana ubrań – czynię to zawsze z opóźnieniem. Najważniejsze jest dla mnie to, by strój w idealnym rozmiarze i by można go było zakładać wielokrotnie. Dlatego tak naprawdę muszę mieć trzy rzeczy: dżinsy Levi’sa, czarny żakiet i białą bluzkę. Oczywiście kolor i fason się zmieniają. Jeśli dodam do tego parę kozaków czy też szpilki i dwie chusty lub szaliki (ręcznie wykonane, które kupuję na etsy.com), to jestem wyposażona na cały rok.
Najbardziej atrakcyjny przepis kulinarny według Sigrid Verbert?
Ten, który możemy zrealizować używając dwóch, trzech warzyw kupionych godzinę wcześniej na pobliskim targu. Może to być najprostsza zupa lub sałatka ze świeżych, chrupiących warzyw albo warzywa gotowane na parze i podduszone na ogniu z dodatkiem odrobiny miodu i soku z cytryny. Bowiem produkt świeży, smaczny, wyhodowany z zaangażowaniem człowieka (a więc bez pośpiechu), ma całkiem inny smak, a na dodatek ma jeszcze jedną cechę: jest o wiele
ładniejszy od swoich smutnych kuzynów z supermarketu. Wtedy naprawdę niewiele potrzeba: trochę soli, kilka kropel dobrej oliwy i otrzymujemy proste danie, zdrowe, kolorowe, dobre dla ciała. Innymi słowy, prawdziwy luksus i styl, jeśli chodzi o jedzenie, zawarty jest w tego typu przepisach, naturalnych i radosnych.
Twoja najnowsza książka zawiera nie tylko przepisy, ale także coś, w czym odkrywa się twoją pasję, jak to określiłaś: „Pasję, w której zamkniesz swój świat”. No właśnie, twój świat jest zbudowany z…
Powiedziałabym – z prostoty, z sentymentów i przede wszystkim z rzeczy prawdziwych. O wiele bardziej kocham rzeczy wykonane ręcznie niż te z fabryki (nie bez powodu przywołałam wcześniej stronę etsy.com, bowiem dla mnie przyszłość należy właśnie do rzeczy zrobionych ręcznie w niewielu egzemplarzach). Świat, w jakim chciałabym żyć, to właśnie ten, w którym znajduję rzeczy cenne, cenne dlatego, że są wykonane ręcznie, a nie przez maszynę (ale oczywiście
nie zrozum tego w sensie ekstremalnym, chodzi mi jedynie o konieczne dowartościowanie rękodzielnictwa), świat, w którym konsumenci są świadomi tego, co jest dobre dla nich i dla świata wokół, są zdolni odróżnić to, co jest potrzebne, od tego, co jest zbyteczne, potrafią nadawać właściwe znaczenie rzeczom, zamiast jedynie je konsumować z pośpiechem i bezmyślnie. Tak więc chodzi o większą świadomość wszystkiego, co nas otacza, i o powrót do ręcznego wytwarzania, do tych autentycznych odczuć, które – jak mi się wydaje – ostatnimi laty gdzieś się zapodziały. Muszę jednak powiedzieć, że chyba pomalutku zaczynamy zmierzać w tym kierunku – takie mam wrażenie. Byłoby to naprawdę piękne…