Muzyka w filmie tworzy nierozerwalną, integralną całość. Nic dziwnego, że słuchając jej w oderwaniu od obrazu, przed oczami wciąż mamy bohaterów, sytuacje, które zapadły nam w pamięci i przeplatające się ważne dla fabuły wątki. Życzeniem Alberto Iglesiasa - bohatera pierwszego dnia 6. FMF-Festiwalu Muzyki Filmowej - było, aby jego muzyka zaistniała w czysto koncertowej postaci. Zważywszy na współczesnego odbiorcę przyzwyczajonego do ciągłego odbierania zewsząd multimedialnych sygnałów i bodźców, wydaje się, że to odważne posunięcie. Dla wszystkich, którzy spędzili wczorajszy wieczór w Filharmonii Krakowskiej zamysł hiszpańskiego kompozytora okazał się w pełni uzasadniony, trafny i zrozumiały. Jak powiedziała prowadząca koncert Grażyna Torbicka słuchając muzyki Iglesiasa, każdy może stworzyć w wyobraźni swój własny film. Nie było więc oczywistości i jedynie słusznej interpretacji, otrzymaliśmy za to przestrzeń do własnych przemyśleń.