Chór Kaplicy Sykstyńskiej dał we wtorek jedyny koncert w Polsce - na Zamku w Olsztynie.
PAP: W jaki sposób trafił Pan do Chóru Kaplicy Sykstyńskiej?
Cezary Stoch: Był to przypadek. Jak poszedłem na przesłuchanie, a był to 1996 rok, to nawet nie wiedziałem, o jaki chór chodzi. Przesłuchania do chóru Kaplicy Sykstyńskiej organizowane były co 3-4 lata i nie były powszechnie ogłaszane w prasie, mediach. Jak ktoś wiedział o takim przesłuchaniu, to szedł. Pamiętam, że był to bardzo ostry egzamin i było tylko jedno wolne miejsce, na które szczęśliwie się dostałem.
Przesłuchanie odbywało się z udziałem wszystkich chórzystów zespołu. Każdy z nich mógł wyrazić swoją opinię i ocenę. Zaakceptowali mnie i w ten sposób rozstrzygnięty został konkurs, który wygrałem.
PAP: A jak się Pan znalazł we Włoszech?
C.S.: Wygrałem stypendium z Rotary Foundation. Zdałem egzaminy z dwóch języków i wyjechałem na stypendium.
PAP: Czy trudno było rozpocząć karierę muzyczną we Włoszech - "kraju urodzonych śpiewaków"?
C.S.: Było bardzo ciężko. Teraz po latach myślę, że pewnie łatwiej byłoby mi zaczynać w Polsce jako śpiewakowi i wyjeżdżając na zagraniczne tournee już z pewnym dorobkiem budować swoją pozycję. We Włoszech jest o wiele trudniej zadebiutować w teatrze czy w salach koncertowych. Ja miałem jeszcze tę trudność, że kształciłem się w Polsce jako baryton, a we Włoszech debiutowałem jako tenor, więc musiałem brać dodatkowe lekcje śpiewu.
Przez kilka miesięcy, jeszcze zanim zgłosiłem się na przesłuchania w chórze Kaplicy Sykstyńskiej, pracowałem jako pomocnik murarza. Wykonując pracę fizyczną zarabiałem na utrzymanie. Potem, gdy już pomyślnie dostałem się do chóru, myślałem, że to będzie przejściowe zajęcie, bo chciałem śpiewać w salach koncertowych i teatrach muzycznych. Ale gdy zacząłem śpiewać w chórze jako solista, zaspokoiłem swoje aspiracje. Jako solista śpiewałem też w teatrach w Palermo, Catani, Bari i Rzymie.
PAP: Pan z trójką solistów chóru Kaplicy Sykstyńskiej tworzy Kwartet Kantorów Nouvo Quartetto Vocale Romano. Jak jest dobierany repertur i na jakich uroczystościach występujecie?
C.S.: Założenie kwartetu to nasza prywatna inicjatywa podjęta przez Luciano Lucianiego, śpiewaka basowego i archiwistę Kaplicy Sykstyńskiej. Jest dyrektorem artystycznym kwartetu i dyrygentem. To on dobiera repertuar korzystając z watykańskich archiwów muzycznych. Ma dostęp do opisów wykonań, interpretacji, ma również nagrania ostatniego kastrata papieskiego chóru. To z takich wzorów korzystają śpiewacy posługujący się falsetem - techniką śpiewu w wysokich rejestrach.
Kwartet kantorów występuje podczas oficjalnych uroczystości z udziałem dostojników kościelnych i w czasie prywatnych uroczystości z udziałem papieża.
Są to na przykład pogrzeby najbliższych współpracowników papieża. Tak się stało, gdy w wypadku zginęła siostra zakonna z najbliższego otoczenia papieża. Odprawiał on wówczas wcześnie rano mszę w jej intencji; nie wzywano całego chóru Kaplicy Sykstyńskiej, ale nasz kwartet.
PAP: Musicie być pod telefonem?
C.S.: Tak. Właśnie z powodu pilnego wezwania do Watykanu nie odbył się nasz koncert w Olsztynie planowany na lipiec. Musieliśmy wracać do Watykanu na polecenie papieża Benedykta XVI, gdy zmarł kardynał kard. Virgilio Noe. Oczywiście po koncercie w Olsztynie wracamy do Włoch i jedziemy na wakacje, ale musimy liczyć się z tym, że w każdej chwili możemy być wezwani do powrotu do Watykanu. Chórzyści Kaplicy Sykstyńskiej należą do "rodziny papieża" i są zobowiązani do uczestnictwa w uroczystościach z jego udziałem.
PAP: Czy miał Pan okazję rozmawiać z papieżem o jego gustach muzycznych?
C.S.: Mieliśmy jako chór trzy audiencje. Udało się zamienić z nim kilka słów, rozmawiałem z papieżem po niemiecku. Mówiłem, że urodziłem się w Olsztynie, po niemiecku Allenstein. Wiedział, o co chodzi. To była taka wymiana zdań, nie było możliwości dłuższej rozmowy. Papież jest bardzo zajętym człowiekiem, żyje sprawami Watykanu i polityką międzynarodową.
PAP: Ale jest też muzykiem i gra na fortepianie.
C.S.: Tak, gra na fortepienie, często na koncerty naszego chóru zaprasza swego brata ks. Georga Ratzingera, który jest dyrygentem chóru chłopięcego w Ratyzbonie.
PAP: Czy papież ma wpływ na repertuar, czy proponuje swoje ulubione utwory?
C.S.: Zawsze proponujemy jakiś zestaw utworów i papież dokonuje wyboru. Składa także "zamówienia" na wykonanie jakiegoś konkretnego utworu. Na przykład bardzo mu się spodobało nasze wykonanie pewnego chorału gregoriańskiego i od roku podczas każdej mszy prywatnej wykonujemy na życzenie papieża ten utwór.
PAP: Kaplica Sykstyńska to przede wszystkim wspaniałe freski Michała Anioła, ale ciekawe, jaką ma akustykę?
C.S.: Ma niesamowitą akustykę, wystarczy pstryknąć palcami, a dźwięk słychać świetnie w całym pomieszczeniu. Miejsce dla kantorów w Kaplicy Sykstyńskiej jest od lat to samo - nazywa się cantoria. Kiedyś cantoria była zasłonięta kotarą, a śpiewaków nie było widać. Więc często kantorzy przynosili sobie butelkę wina, kawałek kiełbasy czy sera i tak siedzieli sobie ze 3 godziny za zasłoną i robili, co chcieli. Teraz czasy się zmieniły, śpiewacy są widoczni, musimy wyglądać odświętnie i elegancko, jesteśmy jak kompania reprezentacyjna państwa watykańskiego i papieża.
Rozmawiała Agnieszka Libudzka
