W czwartek, na krakowskim Cmentarzu Rakowickim prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, premier Donald Tusk, przedstawiciele władz, artyści, przyjaciele i sympatycy twórczości poetki odprowadzili noblistkę na wieczny odpoczynek. W ostatniej drodze Wisławie Szymborskiej towarzyszyła również jej ulubiona śpiewaczka jazzowa, Ella Fitzgerald.
fot.Adam Golec
"W niebie jest podobno pani ulubiona Ella Fitzgerald, więc pewnie słucha jej pani teraz, paląc papierosa i pijąc kawę" - takimi słowami w czwartek na Cmentarzu Rakowickim poetkę pożegnał jej osobisty sekretarz i wieloletni przyjaciel Michał Rusinek.
Rzeczywiście, noblistka odeszła tak, jak żyła - w ciepłej atmosferze pomimo śnieżnej pogody, z ukochaną Ellą i "czarną kawą" ("Black Coffee") w tle.
Ulubiona piosenkarka Szymborskiej urodziła się w 1917 roku w Newport News w USA. Była jedną z najbardziej znanych śpiewaczek jazzowych. Występowała m.in. z Colem Porterem, Haroldem Arlenem, Irvingiem Berlinem, Dukem Ellingtonem oraz z Georgem Gershwinem. Do jej niezapomnianych wykonań zalicza się takie utwory, jak "Summertime", "Dream A Little Dream Of Me", "The Man I Love", czy "I've Got My Love To Keep Me Warm".
W 2010 roku ukazał się ostatni wydany za jej życia, tomik poezji Wisławy Szymborskiej - "Tutaj". Wśród wierszy znalazł się w nim m.in. limeryk "Ella w niebie", poświęcony piosenkarce.
Szymborska, z charakterystycznym dla niej humorem i umiejętnością mówienia z lekkością o rzeczach poważnych pisała o Fitzgerald:
"Modliła się do Boga, modliła gorąco, żeby z niej zrobił białą szczęśliwą dziewczynę. A jeśli już za późno na takie przemiany, to chociaż, Panie Boże, spójrz ile ja ważę i odejmij mi z tego przynajmniej połowę. Ale łaskawy Bóg powiedział Nie. Położył tylko rękę na jej sercu, zajrzał do gardła, pogłaskał po głowie. A kiedy będzie już po wszystkim - dodał - sprawisz mi radość przybywając do mnie, pociecho moja czarna, rozśpiewana kłodo"... (PAP Life)