Jak podkreśla poniedziałkowy dziennik "New York Times", wyjazd na zaproszenie strony północnokoreańskiej będzie stanowić pierwszą tak ważną wizytę kulturalną Amerykanów w KRLD, która została zaliczona przez Waszyngton do "osi zła".
W zeszłym tygodniu dyrektor New York Philharmonic Zarin Mehta wrócił z sześciodniowej wizyty w Korei Północnej, gdzie wraz z Latzkym oglądał sale koncertowe i omawiał szczegóły przyszłych koncertów.
Przedstawiciele Departamentu Stanu USA powiedzieli, że przyjęcie przez orkiestrę zaproszenia z KRLD może świadczyć o potencjalnym otwarciu w stosunkach tego państwa ze światem zewnętrznym i o osłabnięciu północnokoreańskiej propagandy skierowanej przeciwko Stanom Zjednoczonym.
"Oznaczałoby to, że Korei Północna zaczyna wychodzić ze skorupy, co - jak wszyscy wiedzą - będzie procesem długotrwałym" - cytuje "NYT" słowa specjalnego wysłannika Waszyngtonu na rozmowy w sprawie północnokoreańskiego programu nuklearnego Christophera Hilla.
Planowane tournee orkiestry, które już wzbudziło kontrowersje zarówno wśród muzyków, jak i komentatorów, wpisuje się w historię bezprecedensowych wizyt orkiestrowych o znaczeniu dyplomatycznym. Według "NYT", najsłynniejsze bodaj było tournee Orkiestry Filadelfijskiej w Chinach w 1973 r., tuż po historycznej wizycie prezydenta Richarda Nixona w tym kraju. W 1956 r. Boston Symphony jako pierwsza duża orkiestra amerykańska odwiedziła Związek Radziecki. Filharmonicy nowojorscy pod batutą Leonarda Bernsteina pojechali tam 3 lata później.