Tak naprawdę jednak John Powell od dawna czekał na osobny koncert na FMF – przecież status międzynarodowej gwiazdy ugruntował już m.in. dzięki nominacjom i nagrodom Amerykańskiej Akademii Filmowej, BAFTA oraz Grammy. W ramach „nadrabiania zaległości” brytyjski kompozytor odebrał Nagrodę Kilara sprzed dwóch lat, wręczaną przez przedstawicieli miast: Krakowa i Katowic.
„Kompozytorzy są ludźmi poważnymi, a kompozytorzy muzyki filmowej są ludźmi bogatymi”. Podobne zdanie Powell wypowiedział ze sceny przynajmniej dwa razy, dając jasno do zrozumienia, że jego motywacją jest tworzenie muzyki przyjemnej i zaspokajającej gusta publiczności. Zresztą ten nerw wodzireja sprawił, że bohater – czy raczej gospodarz – wieczoru sam ułożył program koncertu i zapowiadał każdy utwór samodzielnie, okraszając tę konferansjerkę brytyjskim humorem oraz anegdotami wprost z branży filmowej. Powell wyraźnie chciał oczarować Kraków, dając uczestnikom festiwalu to, czego oczekiwali: soczyste brzmienie oraz tematy z ulubionych filmów: HanSolo: Gwiezdne wojny– historie, Uciekające kurczaki czyTożsamość Bourne’a.
Wśród wszystkich utworów zaprezentowanych przez Powella i orkiestrę, której prowadzenie sam kompozytor powierzył przyjacielowi z lat szkolnych, Gavinowi Greenewayowi, niewątpliwie największe przywiązanie Powell okazał tematowi z filmu Uciekające kurczaki. Animacja o ucieczce zniewolonego drobiu skonstruowanym na farmie samolotem okazała się tym obszarem, gdzie Brytyjczyk mógł się najmocniej „wyszaleć artystycznie”.
Wpadająca w ucho melodia i wyrazista rytmika składają się na autorski styl Powella. To dzięki nim kompozytor przejdzie do historii muzyki filmowej jako ten, który ponad wszystko chciał pisać muzykę przyjemną, dającą radość i satysfakcję. Czy sztuka oczarowania krakowskiej publiczności się udała? Kilkuminutowe owacje na stojąco to oczywista odpowiedź.
Autor: Krzysztof Siwoń