Program "rekordowego" koncertu składał się z pięciu kolęd. Zagrano m.in. "Wśród nocnej ciszy", "Pójdźmy wszyscy do stajenki" czy "Gdy śliczna panna". Koncert orkiestry przeplatany był indywidualnymi występami dzieci i młodzieży, którzy śpiewali, grali na akordeonie czy saksofonie.
Występowi przysłuchiwała się kapituła, która ma sporządzić szczegółowy raport z imprezy. W kapitule znalazła się m.in. prof.
Anna Domańska z łódzkiej Akademii Muzycznej. Jak wyjaśniła, po koncercie wysłane zostaną do przedstawicielstwa Guinnessa kaseta z nagraniem imprezy, zdjęcia. "Będziemy czekali na decyzję, ale moim zdaniem mamy szansę, że rekord zostanie uznany. Każda kolejna kolęda była grana coraz lepiej" - dodała.
W biciu rekordu wzięli udział uczniowie szkół podstawowych, gimnazjów i szkól muzycznych z Łodzi i regionu. Pomysłodawcą
imprezy był dyrektor Szkoły Podstawowej nr 44 w Łodzi - Paweł Miszczak.
Jak przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że o "stworzeniu tak licznej orkiestry fletów" rozmawiano już od kilku lat temu. "Ale
dopiero niedawno dyrekcja łódzkiej filharmonii zaproponowała nam, abyśmy ten pomysł zrealizowali i to właśnie w filharmonii" - dodał.
Jak powiedział Miszczak, poprzedni rekord ustanowiła "orkiestra fletów prostych" składająca się z ponad 300 osób.
Każdy z uczestników zabawy otrzymał pamiątkowy dyplom - certyfikat potwierdzający uczestnictwo w próbie bicia rekordu
Guinnessa. Muzycy obejrzeli też film animowany "Piotruś i Wilk" z łódzkiej wytwórni Se-Ma-For z muzyką na żywo w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Łódzkiej. Miszczak zapowiedział, ze w przyszłym roku chciałby, aby kolędy zagrało dwa razy więcej osób niż środę. "To byłby dopiero rekord" - dodał.