Gdy 6 czerwca 1962 roku The Beatles przyszli nagrywać materiał w słynnym studio przy Abbey Road Studios, grali jeszcze w innym składzie niż ten, który przeszedł do historii. Nie grał z nimi jeszcze Ringo Starr, perkusistą był Pete Best. Materiał, który powstał podczas tej czerwcowej sesji nie zadowoliły producentów wytwórni EMI, która miała wydać płytę. Uznali oni, że jakość nagrań jest bardzo słaba i polecili inżynierowi dźwięku Geoffowi Emerickowi, by je zniszczył. Ten jednak tego nie zrobił, tylko zabrał materiał do domu.
Emerick zmarł w 2018 roku. Podczas porządkowania jego rzeczy osobistych rodzina znalazła owe nagrania. Teraz szefowie firmy Universal Music Group, która przejęła EMI w 2012 roku, żądają, by spadkobiercy dźwiękowca zwrócili cenną pamiątkę koncernowi. Jak podaje brytyjski dziennik „The Sun” ta cenna pamiątka może być warta 5 milionów funtów (6,3 miliona dolarów). Rodzina Emericka uważa jednak, że ma prawo zatrzymać taśmy w ramach spadku.
Materiał z tej sesji nie został jeszcze opublikowany, ale z przecieków wiadomo, że zawiera bardzo surową wersję przeboju „Love Me Do”, który znalazł się na debiutanckim albumie grupy „Please Please Me”, wydanym w 1963 roku. Nagranym już z Ringo Starrem, bo ten dołączył do zespołu The Beatles dwa miesiące po nagraniu wspomnianego demo, gdy John Lennon poprosił go, by zastąpił Pete’a Besta, pierwszego perkusistę Beatlesów. (PAP Life)