PAP: Czy Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu jest dziś choć trochę podobny do tego, jak wyglądał 20 lat temu?
Zbigniew Zamachowski: Formuła bardzo się zmieniła, ale trudno mi powiedzieć, czy na lepsze? W czasach, gdy zaczynałem tu bywać, festiwal był zdecydowanie bliższy swojej nazwie i istocie piosenki aktorskiej.
PAP: Piosenkę aktorską mogą wykonywać wszyscy aktorzy, czy wymaga ona specjalnego muzycznego wykształcenia i szczególnych predyspozycji?
Z.Z.: Wiadomo, że każdy, kto staje na estradzie, powinien mieć minimum muzykalności, ale nie każdy aktor może śpiewać...Trochę krytycyzmu każdy powinien mieć i wtedy uniknęlibyśmy pomyłek. Aczkolwiek selekcja na przeglądzie jest dość wnikliwa i do finału docierają ludzie, którzy już naprawdę porządnie śpiewają. Oczywiście robią to w różny sposób: jednym się to podoba, a innym nie.
PAP: Czy to właśnie Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu otworzył panu drzwi do kariery?
Z.Z.: Trochę tak, lecz nie rozpocząłem tej drogi od konkursu. Ponad 20 lat temu zaśpiewałem tu "Czy te oczy mogą kłamać" z Adą Biedrzyńską. To była gala piosenki poświęcona twórczości Agnieszki Osieckiej, która była wtedy obecna na festiwalu. To był mój pierwszy znaczący koncert we Wrocławiu. Później byłem zapraszany na inne i na pewno te występy przyczyniły się do tego, że było mi łatwiej startować z moimi propozycjami aktorsko-muzycznymi.
PAP: Czy Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu daje coś laureatom?
Z.Z.: Doświadczenie pokazuje, że tak. Laureaci sprzed lat i też ci najświeżsi, bardzo dobrze radzą sobie na estradzie i scenie. Oczywiście nie wszyscy, ponieważ wygrana w konkursie to dopiero początek drogi. Ale przecież wiele wielkich nazwisk polskiego teatru i filmu zaczynało właśnie we Wrocławiu. Trzeba pamiętać, że nasza dobra passa, to przede wszystkim szczęście i spotkanie odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie.
Rozmawiała: Dominika Gwit (PAP Life)