Po raz ostatni mogliśmy oglądać Angelinę Jolie na dużym ekranie w produkcji fantasy „Eternals”, która zadebiutowała w kinach w 2021 roku. Hollywoodzka aktorka pracowała niedawno nad dwoma dużymi projektami – gwiazda stanęła za kamerą dramatu wojennego „Without Blood” z Salmą Hayek w roli głównej oraz zagrała w filmowej biografii legendarnej śpiewaczki operowej Marii Callas w reżyserii Pablo Larraína.
W miniony weekend obraz zatytułowany „Maria Callas” został zaprezentowany uczestnikom AFI Fest – odbywającego się w Kalifornii od przeszło półwiecza festiwalu Amerykańskiego Instytutu Filmowego. Rozmawiając wówczas z magazynem „People” Jolie opowiedziała o tym, dlaczego utożsamia się z graną przez siebie bohaterką.
„Łączy nas samotność. Nie chcę zbytnio się nad tym rozwodzić, bo to dość osobiste sprawy, ale tym, co mamy ze sobą wspólnego, są niewątpliwie samotność i etyka pracy. Można powiedzieć o mnie wiele rzeczy, ale z całą pewnością jestem pracowita. Nie jestem doskonała, ale bardzo ciężko pracuję, tak jak ona i jestem tak samo surowa wobec siebie. Myślę, że na tym polu mogłybyśmy się porozumieć” – wyznała zdobywczyni Oscara.
W wywiadzie udzielonym niedawno „The Hollywood Reporter” aktorka zdradziła, że bardzo poważnie podeszła do kwestii przygotowań do występu. „Przez wiele miesięcy uczyłam się śpiewu, brałam lekcje języka włoskiego. Chciałam być w tym tak precyzyjna, jak to tylko możliwe. Uczyniłam jej ból swoim bólem. To dla mnie bardzo osobisty projekt” – zaznaczyła Jolie.
„Maria Callas” opowiada o słynnej sopranistce amerykańsko-greckiego pochodzenia, która po burzliwych latach w świetle reflektorów wraca do Paryża, by przed śmiercią rozliczyć się z przeszłością. Produkcja miała światową premierę w sierpniu na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Po seansie publiczność nagrodziła twórców i wykonawców 8-minutowymi owacjami na stojąco. W polskich kinach tytuł pojawi się w lutym przyszłego roku. Ma on również trafić do katalogu Netflixa. (PAP Life)