Brendan Fraser w wielkim stylu wrócił na duży ekran. Amerykański aktor, którego widzowie znają z takich produkcji, jak „Miasto gniewu”, „Mumia” czy „Środki nadzwyczajne”, w ostatnich latach grywał w filmach, które nie przykuły zbyt dużej uwagi krytyków. Choć długo czekał na swoją szansę, gdy ta wreszcie się pojawiła, wykorzystał ją w stu procentach. Fraser wystąpił w tym roku w entuzjastycznie ocenianym dramacie „Wieloryb” w reżyserii Darrena Aronofsky’ego. Wcielił się w nim w chorobliwie otyłego nauczyciela, który podejmuje próbę odbudowania relacji z nastoletnią córką. Film miał światową premierę 4 września na MFF w Wenecji, gdzie został nagrodzony owacjami na stojąco.
Największe uznanie recenzentów wzbudziła jednak kreacja samego Frasera. Specjaliści z branży filmowej już wieszczą mu udział w wyścigu po najbardziej prestiżowe trofea – Oscara i Złoty Glob. Nawet jeśli aktor w istocie zostanie doceniony przez przyznające Złote Globy Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej, to na ceremonii rozdania tych nagród się nie pojawi. Fraser oznajmił, że zamierza zbojkotować tę galę ze względu na swoje traumatyczne doświadczenia związane z byłym szefem tej organizacji. „Moja historia z Hollywoodzkim Stowarzyszeniem Prasy Zagranicznej jest znacznie większa niż mój szacunek do nich. Nie, nie wezmę w tym udziału. Moja matka nie wychowała hipokryty. Wiele można o mnie powiedzieć, ale nie to. (…) Gdy przedstawiłem swoje zarzuty stowarzyszeniu, natychmiast zobaczyłem, że zwierają szeregi. Nie mieli zamiaru nic z tym zrobić. Wiedziałem, że nie mam przyszłości w takim systemie” – powiedział Fraser w wywiadzie dla magazynu „GQ”.
Cztery lata temu gwiazdor ujawnił, że w 2003 roku był molestowany seksualnie przez ówczesnego prezesa Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej, Philipa Berka, który miał „obmacywać go” podczas jednej z branżowych imprez. „Czułem się fizycznie chory. Czułem się jak małe dziecko. Nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Myślałem, że po prostu się rozpłaczę” – wyznał wówczas Fraser. Gdy aktor zgłosił nadużycie, wszczęto wewnętrzne dochodzenie, ale Berk nie poniósł żadnych konsekwencji. Zachowanie prezesa uznano bowiem za „żart”. Fraser podkreślił, że w wyniku całej sprawy popadł w depresję, a jego kariera podupadła. Stanowisko Berk stracił dopiero w zeszłym roku, po tym, jak wysłał członkom stowarzyszenia e-maila z artykułem określającym ruch Black Lives Matter „rasistowską grupą nienawiści”.
Kinowa premiera filmu „Wieloryb” zaplanowana jest na grudzień. (PAP Life)