Sportowcy cieszą się z odniesionych zwycięstw na wiele sposobów. Jedni skaczą, inni krzyczą, a Łukasz Kubot tańczy kankana. Wielu kibiców zastanawia się, dlaczego właśnie z francuskiego tańca zrobił swój znak rozpoznawczy. Zagadkę wyjaśnił podczas czwartkowej konferencji na Stadionie Narodowym, na której promował swoją kolekcję ubrań, stworzoną przy współpracy z polską marką 4F.
"Podczas przygotowań do sezonu 2011 zadziwiłem swojego trenera tym, jak wykonuję jedno z ćwiczeń. Był zaskoczony, że potrafię bardzo wysoko podnosić nogi. Powiedział, że to będzie moja wizytówka i że mam poskakać na pierwszym możliwym meczu na wielkich korcie" - opowiadał Kubot.
Lubinianin doskonale pamięta swojego pierwszego "publicznego" kankana. "Zatańczyłem go w Australii, kiedy po dwustu minutach walki pokonałem rozstawionego z numerem 18, Sama Querreya. Wszystkie telewizje pokazywały mój taniec. Byłem tym trochę zakłopotany" - wyznał tenisista.
Podczas konferencji podzielił się również zawodowymi planami. Jego głównym celem na dalszą część roku jest zapewnienie sobie wraz ze Szwedem Robertem Lindstedtem udziału w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals w Londynie. fot.PAP/EPA (PAP Life)