6,5 miliona dolarów zarobione w pierwszy weekend wyświetlania przez „Amsterdam” Davida O. Russella wystarczyło filmowi na zajęcie zaledwie trzeciego miejsca w północnoamerykańskim box-office. O ponad dwie długości wyprzedził go horror „Uśmiechnij się”, który w ogóle miał nie być pokazywany w kinach. A także animowany „Wielki zielony krokodyl domowy” Pogłębia to tylko skalę porażki „Amsterdamu”.
Akcja filmu „Amsterdam”, którego polska premiera została zaplanowana na piątek 14 października, rozgrywa się w latach 30. ubiegłego wieku. Jego bohaterami jest trójka bliskich przyjaciół – dwóch żołnierzy i sanitariuszka, którzy zostają uwikłani w jedną z najbardziej sensacyjnych intryg w historii Stanów Zjednoczonych. W rolach głównych w tym filmie Russella występują oprócz Robbie, Bale’a i De Niro jeszcze John David Washington, Chris Rock, Anya Taylor-Joy, Zoe Saldana, Michael Shannon, Timothy Olyphant, Andrea Riseborough, Taylor Swift, Rami Malek i Mike Myers.
W poprawie sytuacji filmowi Russella nie pomogą słabe recenzje krytyków. Obecnie na serwisie „Rotten Tomatoes” jedyne 34 proc. recenzji jest pozytywnych. Lepiej wygląda to jeśli chodzi o oceny widzów. Tych pozytywnych jest 60 proc. Potwierdza to też ocena CinemaScore, czyli ta wystawiana w skali szkolnej przez widzów bezpośrednio po seansie. „Amsterdam” otrzymał od nich niezłą ocenę B. Nie zmienia to faktu, że jeśli chodzi o profesjonalne recenzje, „Amsterdam” jest jednym z najgorzej ocenianych filmów Russella w jego karierze.
Wynik kasowy „Amsterdamu” trochę usprawiedliwia sytuacja panująca w kinach po szczycie pandemii COVID-19. Dokładnie takie filmy jak nowe dzieło Russella są tam oglądane najmniej chętnie. To wysokobudżetowe dramaty skierowane do starszych widzów, które wciąż muszą liczyć się z porażką w box-office. Jednak ta, do której zmierza „Amsterdam”, wydaje się wyjątkowo bolesna. (PAP Life)