„Samotne wilki” z Clooneyem i Pittem początkowo miały zostać pokazane w kinach w szerokiej dystrybucji. Z czasem plany się jednak zmieniły. Film trafi do ograniczonej liczby kin na krótko, by tydzień później – 27 września – zadebiutować na platformie streamingowej Apple TV+. Takie wycofywanie tytułu z kin zwykle jest wynikiem zwątpienie dystrybutora w to, czy film ma szansę na kinowy sukces. Nierzadko ma to też związek z niską jakością produkcji, choć nie jest to zasadne w każdym przypadku.
„Wolelibyśmy i chcielibyśmy, aby film doczekał się szerszej dystrybucji. Dlatego razem z Bradem zwróciliśmy część naszych wynagrodzeń, by było to możliwe. Nie wiem, jakie było źródło autora tekstu z gazety „The New York Times”, który napisał, że zarobiliśmy po 35 milionów dolarów. Prawdziwa kwota była o miliony, miliony, miliony dolarów niższa. I tak, chcieliśmy, aby film grany był w kinach. Mieliśmy trochę przeszkód po drodze. Zaczęliśmy kręcić film dla studia MGM, a kończyliśmy dla Amazonu, który nie zapewniał międzynarodowej dystrybucji” – mówił Clooney podczas konferencji prasowej cytowany przez portal ScreenDaily. Później film został przejęty przez Apple Studios.
„Mówię o tym tylko dlatego, że uważam, iż złym dla całego naszego przemysłu jest przekonywanie ludzi, że takie kwoty to standardowe wynagrodzenie aktorów. Gdyby tak było, kręcenie filmów byłoby niemożliwe” – odpowiadał gwiazdor na pytania o konkretne kwoty, jakie zarobili z Pittem występując w tej produkcji.
Zdaniem Clooneya, przemysł filmowy wciąż szuka dobrego sposobu na odpowiedni balans pomiędzy dystrybucją kinową, a streamingową. Dlatego nawołuje dziennikarzy, by również wsparli kino, które wciąż nie może podnieść się w pełni po pandemii COVID-19. „Zawsze będziemy romantykami, jeśli chodzi o kinowe doświadczenie. Jednocześnie uwielbiam streamingi, bo dzięki nim oglądamy więcej historii, poznajemy więcej talentów. Aktualnie stąpamy po krawędzi szukając równowagi, ale wszystko się ułoży” – optymistycznie podsumował Pitt. (PAP Life)