W opinii autora
Martin wspominał niedawno, że na pewnym etapie tworzenia serialu „Gra o tron” został całkowicie od niego odsunięty. Nietrudno zauważyć spadek jakości, chociażby fabularnej, w sezonie siódmym i ósmym. Autor podkreśla, że jego zdaniem serial powinien być o wiele dłuższy, tymczasem zakończył się na ósmym sezonie. W wywiadzie dla „The Wall Street Journal: powiedział:
Mówiłem, że „Gra o tron” powinna liczyć co najmniej 10 sezonów, a może nawet 12 czy 13. Tę bitwę jednak przegrałem. Nie miałem żadnego wkładu w późniejsze sezony serialu, poza wymyśleniem świata, historii i wszystkich bohaterów.
Trudno zaprzeczyć, że „Gra o tron” była jednym z najpopularniejszych serialu i stacja HBO z pewnością zgodziłaby się na powstanie więcej niż ośmiu sezonów. Tymczasem showrunnerzy produkcji David Benioff i D.B. Weiss byli innego zdania.
Szereg projektów
Obecnie powstaje równolegle aż pięć spin-offów „Gry o tron” i w prace nad każdym z nich zaangażowany jest właśnie George R.R. Martin. Wiadomo, że ostatnio jedna z produkcji trafiła do kosza. Mowa tu o serialu z Naomi Watts w roli głównej. Powstał pierwszy odcinek, a po nim zrezygnowano z dalszych prac nad produkcją. Ponoć wydano na niego aż 30 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę ilość pracy, jaka spada na Martina, trudno nie żywić obaw o ukończenie „Wichrów zimy”. Perspektywa ujrzenia powieści w księgarni wydaje się coraz bardziej oddalać, o ile jest to możliwe.
To uratowałoby serial?
Szczególnie w ostatnich dwóch sezonach „Gra o tron” bardzo przyśpieszyła z rozwojem akcji. Co poskutkowało dziwacznym zamykaniem wątków bohaterów, a także błyskawicznymi zmianami lokacji przez postacie, żartobliwie nazywanymi „teleportacjami”. Co by było, gdyby faktycznie powstała zakładana przez Martina ilość sezonów? Czy wtedy „Gra o tron” miałaby lepsze zakończenie? Tymczasem wróciliśmy do Westeros, dzięki serialowi „Ród smoka”.
Autor: Judyta Nowak - RMF Classic