Gwiezdne wojny". „Imperium kontratakuje” miało mieć całkowicie inne zakończenie. Mogło nie spodobać się fanom

"Gwiezdne wojny" zdobyły fanów na całym świecie. Szczególną sympatią cieszy się tzw. "Stara Trylogia". Mało kto jednak wie, że „Imperium kontratakuje” miało mieć inne zakończenie. Twórcy po jakimś czasie, zdecydowali, że trzeba je zmienić. Oczywiście, to niejedyny taki przypadek w tej serii filmowej. Zmiany potwierdził między innymi Mark Hamill wcielający się w Luke'a Skywalkera.

Gwiezdne wojny". „Imperium kontratakuje” miało mieć całkowicie inne zakończenie. Mogło nie spodobać się fanom
Fot.Lucasfilm/Materiały prasowe

Najlepsza w sadze? 

Seria stworzona przez George'a Lucasa podbiła serca fanów na całym świecie, chociaż pierwotnie nikt nie wróżył jej sukcesu. Jednak to nie „Nowa nadzieja”, pierwsza produkcja według chronologii powstania (nie chronologii akcji), jest z reguły wskazywana jako ulubiona odsłona serii, a najczęściej w tym kontekście mówi się właśnie o „Imperium kontratakuje”. Co ciekawe, okazuje się jednak, że pierwotnie film miał inne zakończenie, a tekst „Luke, jestem twoim ojcem” - posiadał zdecydowanie bardziej druzgocący wydźwięk.

A mowa o tej scenie

Dla przypomnienia, w ostatniej scenie filmu Luke Skywalker, Leia Organa, C-3PO i R2-D2 spoglądają przez okno w przestrzeń kosmiczną, gdy młody Jedi dostaje nową dłoń. Sokół Millennium leci na misję, której celem jest wyzwolenie Hana Solo z rąk Huta Jabby. Ta scena jednak nie trafiła do pierwotnej wersji „Imperium kontratakuje”.

Zakończenie, którego nie było

Takie właśnie zakończenie wprowadzono do filmu przed jego szeroką dystrybucją, to finał, który znamy. Do piątej części Sagi dodano trzy sceny, dzięki którym wyjaśniono między innymi, dlaczego Luke i Leia nie znaleźli się na pokładzie Sokoła Millenium. Doklejono je do filmu zaledwie na kilka tygodni przed światową premierą. George Lucas stwierdził, że takie zmiany były konieczne, w końcu pewne wydarzenia nie dość, że dołujące, mogły okazać się dla fanów po prostu niejasne. Twórca Star Wars twierdził, że widzowie mogą odnieść mylne wrażenie, że Leia i Luke przebywają na Sokole Millennium, nie na całkowicie innym statku. 

Chęć oglądania kontynuacji

Dodajmy do tego, że w ostatnich scenach „Imperium kontratakuje” Luke traci miecz świetlny, rękę, konkretniej dłoń, dowiaduje się, że Obi Wan go okłamał, a jego ojcem jest ogromny, ubrany w charakterystyczny hełm człowiek-robot z ikoniczną zadyszką, terroryzujący ze swoim mocodawcą całą galaktykę. Z perspektywy młodego Skywalkera niezwykle przytłaczająca perspektywa. W innej części Miasta w Chmurach Han Solo zostaje schwytany, staje się królikiem doświadczalnym, na którym wykwalifikowane kadry Imperium testują użycie karbonitu.

W trosce o portfele i opinie fanów 

W pierwszej wersji filmu bohaterowie ponosili całkowitą porażkę, bez nadziei na zmianę tego stanu rzeczy. Zakończenie było smutne i prawdopodobnie niesatysfakcjonujące dla widzów. Możliwe, że zniechęciłoby ich do czekania na kolejną część Sagi, a w trakcie jej powstawania trzeba było na taką czekać kilka lat. W obawie przed utratą sympatii fanów, kilka miesięcy po zakończeniu zdjęć, nakręcono wspomniane dodatkowe sceny

Daje nadzieję?

Ostatnia scena finalnie zyskała zatem następujący wydźwięk: choć herosi zostali pokonani, to już planują dalsze działania, nie zamierzają się poddać i zrobią wszystko, by uwolnić Hana, i wciąż jest w nich nadzieja. Gdy bohaterowie rozdzielają się po ustaleniu planu, i w jego trakcie, widzimy cień radości i niepewność na ich twarzach. W końcu zapowiedzieli nam kontynuację przygody. Zatem, dlaczego nie sięgnąć po kolejną część? W końcu chcemy wiedzieć, co było dalej. Tak oto efekt przyciągnięcia widzów na kolejny seans z pewnością Lucasowi i innym twórcom filmu udało się osiągnąć. 

„Spotkamy się na Tatooine” – tymi słowami Luke zwraca się pod koniec filmu do Lando i Chewiego, którzy przybywają na Sokole Millenium. 

Trudno odmówić takiej propozycji, prawda?

Autor: Judyta Nowak - RMF Classic

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic