„Jestem ciekaw, jak wyglądałby ten film, gdyby w głównej roli wystąpił amerykański brat, który naprawdę wie, jak to wszystko wygląda” – zastanawiał się w 2017 roku przy okazji premiery filmu „Uciekaj!” Samuel L. Jackson. Skomentował w ten sposób zatrudnienie do głównej roli urodzonego w Wielkiej Brytanii Daniela Kaluuyi. Jego uwaga sugerująca, że amerykańskich bohaterów powinni jednak grać amerykańscy aktorzy stała się początkiem powracającej co jakiś czas dyskusji i zarzutów, że brytyjscy czarnoskórzy aktorzy "okradają" z ciekawych ról kolegów po fachu z USA. Ostatnio takie zarzuty usłyszała Naomie Ackie, odtwórczyni głównej roli w filmie „I Wanna Dance Somebody” Naomie Ackie. Części czarnoskórych Amerykanek nie spodobało się to, że rolę amerykańskiej wokalistki Whitney Houston zagrała Brytyjka.
Temat ten został poruszony ostatnio w programie „The Shop”, którego gościem był urodzony w Anglii gwiazdor Idris Elba. Prowadzący to spotkanie Maverick Carter zapytał aktora o krytykę amerykańskich kobiet pod adresem Naomie Ackie. „Wiesz, co zauważyłem? Powiedziałeś czarnoskóre kobiety w Ameryce kontra angielska kobieta. Jakby bycie Brytyjczykiem sprawiało, że jest się mniej czarnym. Dla mnie pokazuje to dokładnie, jak bardzo nieinteligentne są takie argumenty. Nie chcę nikogo obrażać, ale jest jak jest. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy czarnoskórzy. Kiedy Szkot albo Anglik gra Irlandczyka – nie słyszy się takich dyskusji. Czy sami chcemy rozpętywać dyskusje, w których argumentem ma być to, skąd się pochodzi i jak bardzo czarnym się jest? Wszystko nagle sprowadza się do systemu kastowego, co jest dla mnie denerwujące” – odpowiedział Elba.
O tym, czy Naomie Ackie, mimo tego że jest Brytyjką, wypadła wiarygodnie w roli Whitney Houston będzie można przekonać się już 21 grudnia tego roku, bo wtedy film „I Wanna Dance with Somebody” wejdzie do kin. (PAP Life)