James Bond trafił do świata „Gwiezdnych wojen”. Serial „Andor” to prawdziwe kino szpiegowskie

Na platformę Disney+ trafiły pierwsze odcinki serialu „Andor”. Ta produkcja miała wyróżniać się na tle innych obrazów osadzonych w uniwersum „Gwiezdnych wojen”. Czy twórcy spełnili swoje obietnice?

James Bond trafił do świata „Gwiezdnych wojen”. Serial „Andor” to prawdziwe kino szpiegowskie
Fot.Disney/Materiały prasowe

Cassian Andor – galaktyczny Bond

„Andor” miał być serialem szpiegowskim i faktycznie tak właśnie jest. Główny bohater Casssian Andor (Diego Luna) robi różne rzeczy, by przeżyć - kradnie, ucieka przed wierzycielami i nie boi się niebezpieczeństw. Poznajemy zatem otoczenie bohatera, jego przyjaciół, przybraną matkę, a także tajemniczą przeszłość.

Cassian nie cofnie się przed niczym, by zrealizować swój cel. Chce odnaleźć zaginioną siostrę. Jednak gdy kogoś zabija, dręczą go wyrzuty sumienia, nadchodzi czas refleksji. Tych elementów brakowało w „Gwiezdnych wojnach”.

Fot.Disney

Andor przykuwa uwagę powstającej właśnie Rebelii. Jego umiejętności uznano za przydatne dla sprawy, a Cassian zostaje tajnym agentem. Pierwszych lekcji szpiegostwa udzieli mu Luthen Rael (Stellan Skarsgård).

Agent Rebelii ma dużo wspólnego z Bondem, wielokrotnie musi podejmować się niemożliwych do zrealizowania zadań. Nie można mu też odmówić sprytu i umiejętności walki. A poza tym, jak w przypadku ostatniego wcielenia 007, granego przez Daniela Craiga, musi on mierzyć się z rodzinną tajemnicą, przeszłością i własnymi demonami. Bo i Bond, i Andor, mimo gadżetów, widowiskowych scen walki, wciąż byli tylko ludźmi.

Fot.Disney

Wizualnie i muzycznie

Historia rozgrywa się w wielu odmiennych lokacjach. Mroki dużego miasta, neony, stroje postaci przypominają momentami scenerię z „Łowcy androidów”, a odchodząc od fantastyki, można wyczuć tu klimat „Atomic Blonde” i teledysków z lat 80. W niektórych momentach twórcy stawiają na cyberpunk, futyryzm i nowoczesność, a jednak widzimy też miasteczko nieco podobne do planety Tatooine z głównej serii „Gwiezdne wojny”. Tutaj technologia jest bardziej zacofana, a krajobraz wydaje się szary i brudny. Jest też świat „naturalny”, przypominający dżunglę, Amerykę Południową Inków, pełen pięknych krajobrazów, na pierwszy rzut oka nieskażony technologią. Teoretycznie zatem cały czas poruszamy się w obrębie jednej rzeczywistości, a jednak świat jest głęboko zróżnicowany. I choć większość lokacji została wygenerowana komputerowo, to otoczenie pokazane na ekranie wciąż ma w sobie pewną dozę naturalności.

Motywy muzyczne płynnie łączą się ze scenerią, odpowiednio potęgując napięcie i dopowiadając pewne elementy historii, wielkie brawa dla Nicolasa Britella.

Fot.Disney

Świat wokół jest bardziej realny

Zgodnie z obietnicami twórców serialu, widzimy inne aspekty życia ludzi, zwykłych mieszkańców galaktyki, między innymi codzienną pracę. Pojawiają się także ciemiężące ich korporacje, które usiłują sprawować nad ludźmi władzę absolutną.

Bohaterowie nie są jednowymiarowi, ich działanie napędzają ludzkie motywacje: zazdrość, zemsta, chęć zdobycia pozycji i sławy, troska o innych i dobro ogółu.

Obserwując otoczenie głównego bohatera, widzimy, że Rebelia rodziła się w sercach ludzi, którzy w pewnym momencie musieli zbuntować się przeciw opresyjnemu aparatowi Imperium. Serial pozwala nam zobaczyć, jak funkcjonuje system polityczny i jak wpływa on na mieszkańców galaktyki.

W serialu „Andor” zabrakło gwiezdnowojennego humoru, magii, wokół panuje smutek i powaga. Niebezpieczeństwo czeka na każdym kroku i to wcale nie jest zabawne. W końcu takie są realia świata, jeśli faktycznie naraża się swoje życie, biorąc czynny udział w walce. Taka jest rzeczywistość zwykłych ludzi, a nie księżniczek czy dysponujących nadprzyrodzoną mocą Rycerzy Jedi.

Fot.Disney

 Autor: Judyta Nowak - RMF Classic

„Andor” zmieni „Gwiezdne wojny”. Reżyser nie zamierza spełniać żądań fanów! Dlaczego zrezygnowano z 5 sezonów?
21 września 2022 roku na Disney+ pojawi się kolejny serial aktorski związany z uniwersum „Gwiezdnych wojen”. „Andor” ma jednak różnić się od pozostałych produkcji, tak zapewnia jego twórca, Tony Gilroy.


Czy znasz już RMF Classic+?

To nasza nowa, unikatowa platforma radiowa łącząca ofertę stacji RMF Classic z czterema równolegle nadawanymi audycjami muzycznymi do wyboru, podcastami premium i muzyką bez reklam tylko dla subskrybentów.

To pierwsza tego typu platforma w Polsce – sprawdź na www.rmfclassic.pl/plus i dołącz do tysięcy użytkowników! Wypróbuj przez 30 dni bezpłatnie.

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic