ON AIR
od 10:00 Na porządku dziennym zaprasza: Urszula Urzędowska

Marcin Dorociński nie rozpacza po przegranej na festiwalu w Gdyni. Porażkę osłodziło mu zwycięstwo w… turnieju pingpongowym

Mimo że na zakończonym niedawno Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni najnowsza produkcja z udziałem Marcina Dorocińskiego nie otrzymała żadnej nagrody, aktor bynajmniej nie załamuje rąk. W opublikowanym na Instagramie poście podkreślił, że zdobywanie trofeów nie decyduje o jego satysfakcji z wykonywanej pracy. Na otarcie łez aktor otrzymał wszelako inną statuetkę – kilka dni temu Dorociński wygrał turniej pingpongowy, w którym udział wzięli absolwenci jego szkoły podstawowej.

Marcin Dorociński nie rozpacza po przegranej na festiwalu w Gdyni. Porażkę osłodziło mu zwycięstwo w… turnieju pingpongowym
49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odbył się w dniach 23-28 września. Na zdjęciu: aktor Marcin Dorociński, który zagrał w filmie pt. Minghun, podczas konferencji prasowej w Gdyńskim Centrum Filmowym. Fot. PAP/Jerzy Uklejewski

28 września zakończyła się tegoroczna, 49. już edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Niekwestionowaną triumfatorką wydarzenia okazała się Agnieszka Holland, która za swój głośny dramat „Zielona granica” otrzymała Złote Lwy. Wśród nagrodzonych znaleźli się także m.in. twórca „Dziewczyny z igłą” Magnus von Horn, reżyser „Białej odwagi” Marcin Koszałka oraz aktorzy: Trine Dyrholm, Julian Świeżewski, Sandra Drzymalska i Jacek Borusiński. Za wielkiego przegranego festiwalu można uznać obraz „Minghun” Jana P. Matuszyńskiego, który nie zdobył żadnej nagrody.

Produkcja opowiada historię Jerzego, który wraz ze swoim teściem Benem konfrontuje się ze stratą bliskiej osoby i decyduje odprawić chiński rytuał minghun, tzw. zaślubin po śmierci. „Zderzenie odmiennych kultur ma pomóc uświadomić zarówno filmowym postaciom, jak i widzowi, że bez względu na pochodzenie wszyscy przynależymy do jednej człowieczej rodziny. To opowieść o nadziei, miłości i poszukiwaniu sensu życia oraz tego, co nastaje po nim” – brzmi oficjalny opis dystrybutora. Jedną z głównych ról zagrał Marcin Dorociński, który zdaniem recenzentów stworzył jedną z najbardziej poruszających kreacji w karierze.

Słynny aktor zdaje się jednak nie załamywać rąk po przegranej na gdyńskim festiwalu. Jak podkreślił w opublikowanym na Instagramie poście, zdobywanie trofeów nie decyduje o jego satysfakcji z wykonywanej pracy. „Konkursy mają to do siebie, że wygrywa jedna osoba (lub film), a cała reszta przegrywa. Brutalne, ale trzeba to zaakceptować, takie są reguły gry. I mówię to z perspektywy osoby, która zagrała w filmie, który nie otrzymał ani jednej nagrody. Ale nie dla nagród robi się filmy – przynajmniej ja wyznaję taką filozofię. Jak się pojawiają, to wspaniale – jak nie, trudno. Wiem, wiem, zaraz pojawią się głosy, że łatwo mi mówić – ale uwierzcie mi, ja również swoje frustracje przeżyłem i wiem, że szkoda życia. Bo to są jednak tylko nagrody” – napisał gwiazdor „Róży” i „Boiska bezdomnych”.

Porażkę osłodziła mu wszelako inna statuetka. „W ubiegłym tygodniu wygrałem turniej absolwentów szkoły podstawowej nr 4 w Grodzisku Mazowieckim w ping-ponga. Był to memoriał imienia Marii Michalak – mojej ulubionej nauczycielki chemii, a także dyrektorki szkoły. I tę nagrodę przytulam do serca, Was też!” – zdradził Dorociński w podpisie fotografii, na której pozuje z uśmiechem, dzierżąc w dłoniach puchar i dyplom.

Na fanów aktorskiego talentu jednego z największych współczesnych gwiazdorów polskiego kina czekają tymczasem aż dwie produkcje z jego udziałem – w przyszłym roku na dużym ekranie zadebiutuje sequel kultowej komedii kryminalnej „Vinci” oraz 3. część filmowej serii „Teściowie”. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic