Chciał zostać Sandmanem
Neil Gaiman pracuje przy serialu "Sandman", stąd też adaptacja jest "raczej" wierna oryginałowi. Jak wiadomo, już kilka razy próbowano "Sandmana" zekranizować, a autor z radością dzieli się opowieściami na ich temat.
W wywiadzie dla „Entertainment Weekly” Neil Gaiman przyznał, że pojawiło się wielu artystów, którzy chcieli zagrać Morfeusza. A jednym z nich był sam Michael Jackson:
W 1996 roku wezwano mnie do Warnera, tam właśnie ówczesny prezes studia Warner Bros. kazał mi usiąść i oznajmił, że poprzedniego dnia dzwonił do niego Michael Jackson i zapytał, czy mógłby zagrać Morfeusza w "Sandmanie". Zainteresowanie było ogromne, a oni wiedzieli, że to jest jeden z klejnotów koronnych i zapytali, co myślę. A ja zareagowałem w ten sposób – „Ojej".
Kolejna znana twarz
Jackson nie był jedynym artystą przymierzanym do roli Morfeusza. W jednej z adaptacji bohatera miał zagrać Gordon-Levitt. Aktor jednak opuścił projekt z uwagi na zbyt duże różnice kreatywne.
Neil Gaiman nie zamierzał ani przez chwilę wziąć udziału w powstawaniu tej produkcji:
Odmówiłem im zaangażowania się. Odmówiłem napisania scenariuszy, odmówiłem bycia producentem wykonawczym. Nie chciałem tego robić, bo byłem przekonany, że jeżeli się zgodzę, to stracę władzę, jaką posiadam, tę, która daje mi możliwość wypowiadania się przeciwko złej adaptacji filmowej „Sandmana”. Na całe szczęście „Sandman" okazał się zbyt drogi na to, by ktoś mógł uzasadnić jego powstanie. Jeśli usiłujesz zrobić film „Sandman”, to pojawia się pierwsze pytanie – Co wyrzucisz? W chwili, gdy skończyłem „Sandmana”, liczył on 3 tysiące stron komiksu.
I to w tym wypadku był główny problem tej produkcji. W końcu okrojony czasowo film, nie był w stanie poprawnie pokazać historii.
Mistrz sabotażu
Niektóre adaptacje były na dalekim etapie zaawansowania. Mowa tu między innymi o produkcji, do której scenariusz napisał Roger Avary, współtwórca „Pulp Fiction". Neil Gaiman zapamiętał szczególnie wstęp do scenariusza filmu producenta Jona Petersa:
Była to ta wersja scenariusza i nigdy nie zapomnę pierwszej kwestii: „Ha, głupi śmiertelnicy! Myślice, że wasza żałosna broń może mnie skrzywdzić, mnie, potężnego Władcę Snów, Sandmana!". Trudno w to uwierzyć, ale potem było tylko gorzej.
Do sabotowania tej produkcji przyznał się sam Gaiman. Dzięki niemu „wyciekł” scenariusz do filmu.
Autor: Judyta Nowak - RMF Classic