W rozmowie z magazynem "Empire" Tarantino został poproszony o stworzenie rankingu aktorów wcielających się w 007. Warto wspomnieć, że reżyser prywatnie jest fanem Pierce'a Brosnana. Tarantino miał też nakręcić jeden z filmów o Bondzie, czyli "Cassino Royale", finalnie jego twórcą został Martin Campbell.
Reżyser na pierwszym miejscu umieścił Seana Connery'ego. Jednocześnie, jako ulubiony film z serii Tarantino wskazuje "Pozdrowienia z Rosji", czyli drugą produkcję aktora. Co ciekawe, ta odsłona przygód 007 przypadła do gustu również Timothy'emu Daltonowi, Danielowi Craigowi i samemu Connery'emu.
Na drugim miejscu w rankingu Tarantino uplasował się Pierce Brosnan:
Connery zdecydowanie znajduje się na pierwszym miejscu, ale naprawdę bardzo lubię Pierce'a Brosnana. Nie obchodzą mnie jednak filmy, w których grał. Zawsze uważałem to za trochę tragiczne, bo sądziłem, że był świetnym Bondem.
Na trzeciej pozycji znalazł się Roger Moore:
Jestem fanem Rogera Moore'a. Jednak lubię go o wiele bardziej, gdy nie gra Bonda.
Aktor wcielił się w 007 aż siedem razy. Filmy z jego udziałem wielokrotnie wspomniane były jako jedne z najlepszych, a jednocześnie jedne z najgorszych w serii. Doskonałym przykładem będzie tutaj "Moonraker", w którym Bond znalazł się w kosmosie, co dla wielu stanowi największy absurd serii.
Quentin Tarantino wskazuje, że po wspomnianej trójce aktorów swe miejsce mają "wszyscy pozostali". Zatem uwzględnić tu należy George'a Lazenby, Timothy'ego Daltona i Daniela Craiga. Wiadomo, że reżyser lubi film "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości", ceni "Spectre" jako produkcję zawierającą najlepsze elementy starych filmów o Bondzie. Jeśli chodzi o Daltona, uważa go za świetnego aktora, który doskonale zagrał 007. Jednak jego kreacja postaci jest zupełnie inna od tego, w jaki sposób Tarantino postrzega kultowego bohatera.
Judyta Nowak - RMF Classic