Pytanie o „zastępstwo” ojca w szykowanym dla platformy streamingowej Max serialu nasuwa się samo. Cykl powieści o Harrym Potterze autorstwa J.K. Rowling zostanie zekranizowany jeszcze raz od początku. Zmieni się natomiast obsada, a w aktualnych planach twórców nie ma powrotów do zagranych wcześniej ról przez gwiazdy filmowego cyklu. Z postacią Albusa Dumbledore’a byłoby to o tyle trudne, że grający go laureat Oscara, Richard Harris zmarł po występie w dwóch filmach serii, a zastąpił go Michael Gambon, który zmarł w ubiegłym roku.
„Nie, dziękuję” – odpowiada na pytanie o zainteresowanie rolą dyrektora Dumbledore’a, Jared Harris. Aktor udzielił wywiadu gazecie „The Independent”, w którym pojawił się temat serialowej ekranizacji książek o Harrym Potterze. Tym samym Harris nie dołączył do Gary’ego Oldmana, który chętnie pojawiłby się w serialu, choć w innej roli niż wystąpił już w filmach, w których wcielił się w postać Syriusza Blacka.
„Po co w ogóle robić ten serial? Nie rozumiem. Filmy o Harrym Potterze były fantastyczne – zostawcie je w spokoju!” – grzmi Harris, który jednak zdaje sobie sprawę z tego, że wiele książkowych wątków zostało pominiętych w filmach i teraz można by je było rozwinąć. Na razie projekt znajduje się na etapie castingów, a odtwórcy ról Pottera, Rona Weasleya i Hermiony Granger wciąż są poszukiwani.
W rozmowie z „The Independent” Jared Harris wrócił też pamięcią do swojej pracy przy dokumentalnym filmie „Duch Richarda Harrisa” z 2022 roku, który przybliżył sylwetkę tego wybitnego aktora. „Kiedy tata był chory, w szpitalu zaczął pisać swoją autobiografię. Jedna z pielęgniarek wyrzuciła wszystkie jego notatki. Nie wiem, ile tego napisał. W filmie chcieliśmy dać widzom poczuć, jakim był człowiekiem. Można się do tego zbliżyć, ale nigdy nie będzie się w stanie zobaczyć całego obrazu” – zdradza syn. (PAP Life)