Recenzentka gazety Rachel Campbell-Johnston pisze, że choć większość brytyjskich widzów prawdopodobnie nigdy wcześniej nie słyszała o Abakanowicz, jej wystawa jest fascynująca i hipnotyzująca, i zdecydowanie warto ją odwiedzić.
"Prześlizgujesz się przez przestrzenie między sękatymi drzewami sizalu. Stąpasz po rozpiętej lianie; zaglądasz w cieniste szczeliny szorstkiej tkaniny. Stoisz pośród mrocznych form i czarnych cieni. Pewien oszołomiony krytyk nazwał je Abakanami i na nazwa przylgnęła. Ich surowe włókna tkają tajemniczą, magiczną krainę" - opisuje Campbell-Johnston.
Przybliżając postać Abakanowicz wyjaśnia, że jej kariera obejmowała ponad sześć dekad, ale kuratorzy Tate skupili się okresie od połowy lat 50. do końca lat 80., w którym radykalny talent zdołał przekształcić tkane tekstylia - do tej pory powszechnie uważane za delikatne i kobiece - w rzeźbiarskie pomniki.
"Prześlizgując się przez bariery narzuconego przez państwo socrealizmu, którego wymagał komunizm, odkryła w tkaninach świeżą wolność twórczą. Rzeźba, jak przekonywała, nie musi być koniecznie związana z twardymi rzeczami, które umieszcza się na cokole. Może zwisać z sufitu, może się wybrzuszać, pęcznieć i krzepnąć, może się plątać i trzepotać" - wskazuje Campbell-Johnston.
Zaznacza, że pierwszą i najważniejszą inspiracją Abakanowicz jest natura, co kuratorzy podkreślają, pokazując przedmioty, które trzymała w swojej pracowni - zbierane przez nią rogi, skóry i włosy - ale artystka zabiera nas również w głąb ludzkiego ciała.
"Jeśli Abakanowicz tka ze swoich włókien bajki, to są to zdecydowanie bajki mroczne. Pochodzą z głębi tajemniczych krain wyobraźni. To świat tyleż odczuwany, co widziany, który w tym spektaklu ożywa" - pisze.
Wystawa prac Magdaleny Abakanowicz "Every Tangle of Thread and Rope" (Każda plątanina nici i lin) w Tate Modern zostanie otwarta w czwartek i będzie dostępna do zwiedzania do 21 maja przyszłego roku.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński