„Szykują mi się dwa wspaniałe projekty. Jednym z nich jest film biograficzny o Bobie Dylanie, a o drugim na razie niewiele mogę powiedzieć. Zdjęcia do niego rozpoczną się za osiem miesięcy i będzie o ping-pongu. Będzie to coś zupełnie innego niż +Piłki z jajami+. Tyle mogę powiedzieć” – zdradził Timothee Chalamet przed kamerami MTV, nawiązując do komedii o tenisie stołowym.
W tej samej rozmowie Chalamet zaspoilerował inny możliwy film ze swoim udziałem, „Mesjasza Diuny”. Byłby to trzeci film z tego uniwersum przeniesionego na ekran przez Denisa Villeneuve’a prosto z kart powieści Franka Herberta. Powstanie tej produkcji nie zostało jeszcze oficjalnie potwierdzone - wiele zależeć będzie od tego, jak w kinach wypadnie „Diuna: Część druga”. Chalamet jest jednak przekonany, że projekt dojdzie do skutku. „Powróci w nim postać Jasona Momoi. Nie w dwójce, ale w Mesjaszu. To dziwne, bo wszyscy trzymają w tak wielkiej tajemnicy scenariusz filmu itd., a przecież książki Herberta są dostępne od siedemdziesięciu lat” – powiedział Chalamet. Ta wypowiedź zdradza ważną informację na temat ekranizacji „Mesjasza Diuny”. Grany przez Jasona Momoę Duncan Idaho zginął bowiem w pierwszej części „Diuny”.
Premiera drugiej części „Diuny” została zaplanowana na 1 marca 2024 roku. Jak czytamy w oficjalnym opisie fabuły, film Villeneuve’a ukaże imponującą podróż Paula Atrydy, który zawiera sojusz z Chani i Fremenami. Jednocześnie wkracza na wojenną ścieżkę, pałając żądzą zemsty na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku jego rodziny. Stając przed wyborem między miłością życia a losem znanego wszechświata, Paul pragnie zapobiec tragicznej przyszłości, którą tylko on potrafi przewidzieć. (PAP Life)