Wyznanie Hanksa o tylko czterech „całkiem dobrych” filmach padło w rozmowie z "People" przypadkiem. Wywiad dotyczył bowiem procesu powstawania hollywoodzkich produkcji. „Nikt nie wie, w jaki sposób powstają filmy, choć wszyscy myślą, że wiedzą. Ja zagrałem w całej tonie filmów, a cztery z nich, moim zdaniem, były całkiem dobre, a wciąż jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób to wszystko układa się w film. Od zalążku pomysłu, aż do błyskającego na ekranie obrazu. Cały ten proces uznaję za cud” – powiedział Hanks.
Nie wiadomo niestety, które z produkcji ze swoim udziałem gwiazdor uznaje za „całkiem dobre”. Gdyby brać pod uwagę tylko filmy, za występ w których Hanks otrzymał nominację do Oscara, lista liczyłaby sześć tytułów. To „Filadelfia” i „Forrest Gump”, za które dostał statuetkę, a także „Duży”, „Szeregowiec Ryan”, „Cast Away – Poza światem” oraz „Cóż za piękny dzień”. Oczywiście nominacja do Oscara nie oznacza potwierdzenia jakości filmu. Można ją otrzymać za świetny występ w kiepskim filmie, można jej nie dostać za rolę w bardzo dobrym filmie.
W rozmowie z „People” Hanks wymownie opisał też swój stosunek do aktorstwa. „Kręcenie filmów to bardzo ciężka praca. Trwa bardzo długo i składa się z takiej samej liczby momentów wielkiej radości, jak i wstrętu do samego siebie. To najwspanialsza praca na świecie, ale zarazem najbardziej zagmatwana z tych, które znam” – stwierdził aktor.
Ostatnio Toma Hanksa można było oglądać w biograficznym „Elvisie”, a także w nowej ekranizacji „Pinokia”. Przed aktorem teraz debiut literacki. 9 maja 2023 roku na półkach księgarskich pojawi się jego powieść zatytułowana „The Making of Another Major Motion Picture Masterpiece” („Kręcenie kolejnego dużego filmowego arcydzieła”). W opisie fabuły książki czytamy, że jest to opowieść o kręceniu ogromnego, napakowanego gwiazdami, wartego miliony dolarów superbohaterskiego filmu akcji, a także skromnym komiksie, który go zainspirował. (PAP Life)