Komedia romantyczna „To właśnie miłość” przez wielu widzów uznawana jest za jeden z najbardziej kultowych i ponadczasowych świątecznych klasyków. Dla niektórych to pozycja obowiązkowa na liście filmów, do których z nostalgią wraca się w okolicach Bożego Narodzenia. Nie wszyscy jednak podzielają ten zachwyt. Część odbiorców jest bowiem zdania, że komedia z 2003 roku z biegiem czasu się zdezaktualizowała. Twórcom obrywa się przede wszystkim za brak różnorodności – wśród historii, które oglądamy na ekranie, zabrakło bowiem tych z udziałem homoseksualnych bohaterów.
Krytykowany jest też sposób przedstawiania kobiet w filmie. Niektórzy wytykają produkcji, że bohaterki zostały sprowadzone do roli obiektów pożądania, których życiowym celem jest spełnianie męskich potrzeb i pragnień. „Dziś dostrzegamy już, jak przerażającą wizję miłości i związków snuje przed nami ten film. To świat, w którym cała władza i sprawczość należy do mężczyzn, a kobiety są jedynie milczącymi, miłymi, ładnymi ozdobami. Podziwia się je i o nie zabiega, nic więcej. Jedyna bohaterka, która odważyła się mieć cele i obowiązki wykraczające poza zadowalanie mężczyzn, zostaje ukarana – po tym, jak traci miłość, nie pozostaje jej nic innego, jak słuchać w samotności Joni Mitchell” – ocenia krytycznie produkcję dziennikarka CBS i „The Independent” Holly Williams.
Jak się okazuje, krytyczne uwagi do filmu ma także… jego twórca. Richard Curtis, który odpowiadał za scenariusz i reżyserię, w najnowszym wywiadzie przyznał, że ciesząca się statusem kultowej komedia nie przystaje do obecnych czasów. „Minęło 20 lat. Są rzeczy, które z pewnością bym zmienił, bo nasze społeczeństwo też się zmieniło – i chwała Bogu. Pod pewnymi względami mój film stał się nieaktualny. Chciałbym, żeby był leszy. Brak różnorodności sprawia, że dziś czuję się nieswojo i trochę głupio” – powiedział Curtis w programie „The Laughter & Secrets of Love Actually: 20 Years Later”.
„To właśnie miłość” opowiada o perypetiach mieszkańców Londynu, którzy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Bohaterów łączy jednak uniwersalna potrzeba kochania i bycia kochanym. Miłość, która bywa nieobliczalna, zaborcza, a niekiedy wymaga ogromnego poświęcenia, finalnie zmienia życie każdego z nich. W obsadzie znaleźli się m.in. Hugh Grant, Emma Thompson, Laura Linney, Bill Nighy, Liam Neeson, Alan Rickman, Keira Knightley, Colin Firth i Chiwetel Ejiofor. Produkcja była nominowana do Złotych Globów oraz Europejskiej Nagrody Filmowej. (PAP Life)