Kto nie może doczekać się premiery filmu „Black Adam” i niestraszne są mu spoilery, z pewnością zainteresuje się tym, co umieszczona w tzw. scenie „end-credits” tej produkcji. Zazwyczaj w takich scenach znaleźć można krótkie zapowiedzi atrakcji, jakie dane studio przygotowało na przyszłość, czasem pojawiają się w nich niespodziewani superbohaterowie, a bardzo często są tam jakieś mało ważne żarty. W przypadku „Black Adam” studiów Warner Bros. Discovery i DC Comics mamy do czynienia z tym pierwszym przypadkiem. Niespodzianką przygotowaną po napisach filmu „Black Adam” jest bowiem pojawienie się w niej postaci Supermana granego przez Henry’ego Cavilla. Człowiek ze Stali wyłania się z kłębów dymu, przygląda się Black Adamowi granemu przez Dwayne’a Johnsona, po czym rzuca: „Minęło sporo czasu, odkąd po raz ostatni ktoś uczynił ten świat tak nerwowym”.
Z jednej strony pojawienie się Supermana w interpretacji Cavilla w scenie po napisach filmu „Black Adam” jest zaskoczeniem, bo mówiło się od dłuższego czasu, że popularny aktor nie zamierza już wracać do tej postaci. Ostatni raz Cavill zagrał Człowieka ze Stali w 2017 roku w filmie „Liga Sprawiedliwości”. Z drugiej zaś strony od dawna spekulowano też o tym, że Brytyjczyk jednak ponownie wdzieje kostium z peleryną i zrobi to właśnie w filmie „Black Adam”. Sam Johnson nie krył, że poświęcił wiele czasu i wysiłków na przeniesienie na ekran komiksu o Czarnym Adamie głównie po to, by finalnie doprowadzić do jego ekranowego starcia z Supermanem. To wszakże dwie najpotężniejsze postaci uniwersum DC Comics.
Podczas niedawnej prapremiery filmu „Black Adam” Dwayne Johnson między słowami zapowiedział pojawienie się Supermana. „Przez lata widzowie dopytywali się, gdzie jest ta najpotężniejsza na całej planecie i niepowstrzymana siła, jaką jest Black Adam. Ale widzowie dopytywali też, gdzie jest ta najpotężniejsza siła w całym wszechświecie. Gdzie on, Superman, jest? Długo o to walczyliśmy i powiem tylko tyle: Witaj w domu” – mówił gwiazdor. (PAP Life)