Na skoku z dachu paryskiego stadionu Stade du France się nie skończyło. Cruise przespacerował się pomiędzy fanami i odebrał flagę olimpijską od burmistrzyni Los Angeles, Karen Bass i gimnastyczki Simone Biles. Następnie wsiadł na motocykl, którym przejechał ulicami Paryża i niedaleko wieży Eiffela wsiadł do samolotu. Potem wyemitowany został nagrany wcześniej segment tego zakończenia, w którym Cruise wyskakuje z samolotu ze spadochronem i ląduje w okolicach znaku HOLLYWOOD. Za chwilę dokonuje jego rearanżacji, by litery „OO” zamieniły się w olimpijskie koła.
Jak informuje portal The Hollywood Reporter, o szczegółach wspomnianego fragmentu zakończenia igrzysk opowiedział szef przygotowań do igrzysk 2028 roku w Los Angeles, Casey Wasserman. Do zrealizowania 15-minutowej sekwencji zatrudnił producenta Bena Winstona. Ten miał dwa pomysły na realizację łącznika pomiędzy igrzyskami w Paryżu i Los Angeles. Jednym z nich był Tom Cruise, drugim koła olimpijskie wyłaniające się z oceanu. Z gwiazdorem skontaktowano się za pośrednictwem Zooma i przedstawiono mu propozycję udziału w przedstawieniu, w którym miał go dublować kaskader. Cruise nie chciał o tym słyszeć i zaoferował, że sam wykona wszystkie zaplanowane ewolucje.
Wasserman był zachwycony. Winston nieco mniej, bo spodziewał się, że gdy ekipa Cruise’a dowie się, ile czasu zajmie filmowanie całego segmentu i próby do niego, aktor wycofa się z udziału. Do niczego takiego nie doszło. Cruise nie tylko wziął udział w projekcie, ale też zrobił to za darmo. Podobnie jak wszystkie osoby pracujące nad tym fragmentem ceremonii zapowiadającym igrzyska olimpijskie w Los Angeles, które odbędą się za cztery lata.
„Cruise skończył dzień zdjęciowy do Mission: Impossible w Londynie o osiemnastej. Od razu wsiadł do samolotu i o czwartej rano wylądował w Los Angeles, gdzie nagrał scenę wyskakiwania z samolotu. Nagrał ją dwa razy, bo za pierwszym skokiem nie był zadowolony z efektu. Potem helikopterem poleciał pod znak HOLLYWOOD, gdzie zdjęcia potrwały od trzynastej do siedemnastej. Również helikopterem odleciał na lotnisko, skąd poleciał z powrotem do Londynu” – opowiada Wasserman. Ze śmiechem dodaje, że w trakcie nagrywania sekwencji przy słynnym znaku, dziwnym trafem wyłączone zostały kamery bezpieczeństwa nieustannie filmujące znak, by błyskawicznie reagować na wszelkie próby działań w jego pobliżu. „Była to jedna z tych dziwnych rzeczy możliwych tylko w Los Angeles. Nie mam pojęcia, czemu tak się stało. Kamery tego dnia nie działały i mogliśmy zrobić swoje” – kończy. (PAP Life)