“Szukajcie piękna w sobie i świecie! Jedyną prawdziwą rzeczą jest odnalezienie człowieczeństwa. Wszystko inne to wielka pustka!” - napisał Jurij Kosin na Facebooku 27 września. Podziękował w ten sposób za życzenia, którymi został zasypany w dniu 75 urodzin.
“Promieniował światłem. Było jego esencją, którą, nieustannie wytwarzaną w głębi swej duszy, hojnie rozdawał każdemu, kto chciał z niej czerpać. Jurij był otoczony tłumami studentów, wielbicieli, przyjaciół, znajomych. Inspirował pisarzy do tworzenia nowych dzieł, reżyserzy znajdowali dla niego małe, ale ciekawe role, a artyści niejednokrotnie malowali jego portrety" - napisała w serwisie Suspilne Olena Golub, krytyczka sztuki i przyjaciółka Kosina.
Jurij Ołeksandrowycz Kosin urodził się we wsi Kompanijiwka 26 września 1948 roku. W 1974 roku ukończył Politechnikę Kijowską na kierunku cybernetyka. Potem pracował jako inżynier. W 1988 roku Jurij został fotoreporterem. I to właśnie robienie zdjęć stało się misją jego życia i źródłem sławy. Był wykładowcą Niezależnej Ukraińskiej Akademii Sztuk Fotograficznych i Członkiem Narodowego Związku Artystów Fotografików Ukrainy. Wystawy prac Jurija Kosina organizowane były w ponad 40 krajach, a obecnie jego zdjęcia znajdują się w zbiorach m. in. Kunstmuseum w Bonn, Narodowym Muzeum Historycznego Ukrainy, Muzeum Historycznego w Kijowie, Łotewskiego Muzeum Fotografii w Rydze i Uniwersytetu Lancaster w Wielkiej Brytanii, a także w prywatnych kolekcjach na całym świecie..
Fotografią Jurij Kosin zajmował się od 10 roku życia. Nic jednak wówczas nie zapowiadało jego kariery. Przez pierwsze 30 lat nawet nie powiększał odbitek swoich zdjęć. Robił jedynie stykówki - odbitki z negatywu w skali 1:1 - i na ich podstawie uczył się robić coraz lepsze zdjęcia. Z czasem zaczął eksperymentować w ciemni, tworząc autorską metodę pracy, która nazwał transgresją, a później procesem autokreacji. Dodając podczas obróbki zdjęć różne chemikalia, uzyskiwał odbitki, które były niepowtarzalne, jak proces, w którym powstały.
W Związku Radzieckim jedynym oficjalnie dozwolonym kierunkiem sztuki był socrealizm, ale młodym i ciekawym świata ludziom to nie wystarczało. Już na studiach Jurij Kosin należał do klubu “rewolucjonistów”, którzy starali się uzyskać dostęp do zakazanej w sowieckiej rzeczywistości kultury, jak reprodukcje abstrakcjonistów czy surrealistów, muzyka rockowa i awangardowa, czy wydana poza oficjalnym obiegiem literatura. Od tamtej pory uczestniczył w opozycyjno-kulturalnym życiu Ukrainy.
Jak opowiada o nim Olena Golub, Jurij nie fotografował wszystkiego, lecz wybierał to, co „spojrzało na niego” - dziecięcy wybuch radości, poorana bruzdami zmarszczek twarz staruszki czy własne oko, w którym odbija się miasto ogarnięte Pomarańczową Rewolucją. Artysta nie oddzielał procesów osobistych od globalnych, wyczuwając zachodzący między nimi związek, bo uważał, że wybory jednostki nie są oderwane od wydarzeń geopolitycznch. Zawsze miał przy sobie aparat fotograficzny i nieustannie dokumentował życie, filtrując je przez pryzmat swej artystycznej wrażliwości.
Tematem, który przyniósł mu szerszą rozpoznawalność, i do którego przez całe życie powracał, był Czarnobyl. Jurij Kosin towarzyszył służbom, które tuż po wybuchu likwidowały skutki katastrofy. Jako inżynier organizował budowę punktów kontrolnych, miał do dyspozycji centrum obliczeniowe, a nawet śmigłowiec. Widział ogrom zniszczenia i starał się je uchwycić na swych fotografiach. W odróżnieniu od akredytowanych fotoreporterów, miał swobodę poruszania się po strefie i kontakt z ludźmi, którzy uczestniczyli w tych wydarzeniach. To zaowocowało cyklem niezwykle poruszających zdjęć.
W latach 90. Jurij Kosin poświęcił się głównie fotografii eksperymentalnej. Kilka jego prac z tego okresu kupiło Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Bonn. Przez całe życie jednak fotograf nieustannie dokumentował otaczającą go rzeczywistość. Robił zdjęcia scenom, które jak mawiał, aż proszą się o oprawienie w ramkę. Jednym z nich jest fotografia, która pojawiła się na okładce książki ukraińskiej noblistki Swietłany Aleksijewicz “Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”. Widać na niej leżący na platformie ciężarówki pomnik Lenina, przed którym przejeżdża na rowerze starsza kobieta wioząca wypchaną torbę i kosę - niczym Śmierć.
Pod koniec lat 80. Kosin przeprowadził się z Kijowa do Irpienia, gdzie mieszkał do czasu ewakuacji spowodowanej napaścią wojsk rosyjskich na to miasto. Jeszcze w lipcu tego roku uczestniczył w wystawie “Tożsamość. Aspekty nowoczesnej fotografii ukraińskiej” w Strasburgu we Francji. Wkrótce potem niespodziewanie wykryto u niego szybko postępującą chorobę nowotworową. Po operacji w Niemczech fotograf przebywał w Krakowie, u swojej córki Very. I to właśnie tam zmarł 24 października. (PAP Life)