Czekamy i czekamy i się nie doczekamy
Czytelnicy czekali na kolejne książki, widzowie, często były to te same osoby, na kolejne sezony serialu. W pewnym momencie materiał źródłowy jednak się wyczerpał i serial „przegonił” książki. A George R.R. Martin obiecywał, obiecywał, a cyklu powieści nie zakończył i nie zanosi się na to, by zrobił to w najbliższym czasie. W końcu angażuje się w szereg innych projektów. Przypomnijmy, że pierwsza powieść sagi "Pieśń lodu i ognia", czyli „Gra o tron” ukazała się, uwaga w… 1996 roku.
Geneza konfliktu
Gdy mniej więcej na poziomie 6. sezonu serialu, nie czerpano już z historii zawartej w książkach, fabuła leżała głównie w rękach showrunnerów produkcji. Chyba największy zawód i oburzenie ze strony fanów towarzyszyły jednak ostatniemu sezonowi „Gry o tron”. Krytykowano wykonanie, głównie „ciemne” sceny, w których nic nie widać, luki i niedorzeczności fabularne. Zdaje się jednak, że czarę goryczy przelały dwa ostatnie odcinki serialu. Niezadowolenie widzów osiągnęło taki poziom, iż powstała petycja, w której domagano się ponownego nakręcenia ostatniego sezonu „Gry o tron”.
W obronie twórczości
Przy okazji krytyki "Władcy Pierścieni", a konkretnie powstającego serialu z tego właśnie uniwersum, George R.R. Martin postanowił wypowiedzieć się w sprawie tzw. „toksycznego fandomu”. Powszechne uwielbienie dla danej książki/filmu przeradza się w niechęć i wrogość, a także pewne żądania, które mają zostać przez autorów spełnione. Twórca „Gry o tron” i showrunnerzy serialu z takim zjawiskiem się spotkali. W rozmowie z „The Independent” pisarz powiedział:
„Nie rozumiem tego. Ok, kochasz serial, kochasz bohaterów. […] Część odcinków będzie dobra, część zła. Dlaczego ludzie tak na tym punkcie dostają bzika? [...] Nie rozumiem, jak to możliwe, że ludzie zaczynają tak bardzo nienawidzić, coś, co kiedyś kochali. Jeżeli nie lubisz serialu, nie oglądaj go! Jak to wszystko stało się tak toksyczne?”.
Serial "Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" jest ciągle krytykowany w Internecie. Martin skomentował to zjawisko w następujący sposób:
"Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" jeszcze nawet nie wyszły. Ale jeśli prześledzisz, co dzieje się w Internecie, widzisz, że kontrowersje wokół tego są jak II wojna światowa. Oni zrzucają na siebie nawzajem bomby atomowe".
Nie tylko „Władca”
Jak podkreśla George R.R. Martin, ta sytuacja ma miejsce w przypadku wielu innych serii. Twórcy podobno nie chcą powielać pewnych schematów, dlatego wprowadzają zmiany, które nie satysfakcjonują widzów/czytelników:
"Słyszysz kontrowersyjne wypowiedzi o niektórych serialach Marvela, filmach Marvela, szczególnie wokół bohaterów DC. Było tak, że jeżeli byłeś fanem "Star Treka", lubiłeś "Star Treka". Teraz wydaje się, jakby połowa ludzi, która nazywa siebie fanami "Star Treka", nienawidziła "Star Treka", a fani "Gwiezdnych wojen" nienawidzili "Gwiezdnych wojen" […]. Możliwe, że dzieje się to przez wprowadzanie zmian, ale gdy jesteś pisarzem, zwariowałbyś, jeżeli jakoś byś tego nie zmieniał. Chcesz opowiadać nowe historie, a nie te same, w kółko i w kółko".
I kto ma rację?
Do świata stworzonego przez Martina wrócimy niebawem, bo już 22 sierpnia na HBO i HBO Max zadebiutuje serial "Ród smoka", będący prequelem historii przedstawionej w "Grze o tron". Na obecnym etapie produkcja cieszy się dużym zainteresowaniem. Trudno ukryć, że oczekiwania wobec niej są bardzo wysokie.
Wydaje się, że słowa Martina można z łatwością odnieść do innych produkcji, jak chociażby „Wiedźmina” od Netfliksa. Ale czy George R.R. Martin ma rację? W końcu inwestycja w postaci czasu i ładunku emocjonalnego widzów/czytelników jakoś powinna się zwrócić. Zgodnie z wizją twórcy, tak, ale liczy się jakość.
Autor: Judyta Nowak - RMF Classic