19 listopada ukazała się autobiograficzna książka Josha Brolina pt. „From Under The Truck”, w której hollywoodzki gwiazdor opisuje swoje barwne życie i błyskotliwą karierę w Fabryce Snów. „Z niezachwianą szczerością i niepowtarzalnym humorem, autor dzieli się spostrzeżeniami na temat związków, uzależnień, miłości i ojcostwa, pozwalając na to, aby przestrzeń znajdująca się między słowami mówiła sama za siebie. To odważne i fascynujące wspomnienia urodzonego pisarza, który porusza tematy związane z tajemnicami życia i śmierci” – czytamy w opisie wydawcy.
Na kartach książki aktor opowiedział o pamiętnym spotkaniu z Johnem Travoltą i jednym ze swoich największych idoli, Marlonem Brando. „Miałem wtedy 27 lat. To właśnie po obejrzeniu jego wczesnych filmów i produkcji zmarłego Jamesa Deana postanowiłem wkroczyć do branży filmowej. I oto miałem poznać TEGO Marlona Brando” – wyjawił. Po przybyciu dwukrotnego zdobywcy Oscara, okazało się, że chwilę wcześniej doznał on bolesnego urazu. „Kiedy wysiadł z samochodu, podciągnął nogawkę spodni. Pod nią spływała mu krew. Wyjaśnił, że zatrzymał się, aby pomóc ludziom wydobyć ich samochody z osuwiska na Pacific Coast Highway, a kiedy próbował wyciągnąć pojazd z błota, zderzak trafił go w nogę” – relacjonował Brolin.
Wydarzenia nagle przybrały zgoła nieoczekiwany obrót. Jak pisze 56-letni aktor, Travolta zaoferował koledze po fachu, że go uleczy, wykorzystując do tego „scjentologiczne moce”. Gwiazdor „Gorączki sobotniej nocy” zasilił szeregi scjentologów w 1975 roku, stając się jednym z najbardziej wpływowych członków sekty. „Pełen ekscytacji powiedział Marlonowi, że właśnie ukończył kurs uzdrawiania i że może mu pomóc. John delikatnie złapał Marlona za rękę i poprowadził go w stronę salonu. Kiedy wszedłem do środka, Marlon siedział na leżance, a John kazał mu zamknąć oczy. Stałem tam w milczeniu i obserwowałem. John położył jedną rękę na nodze Marlona, a drugą na jego piersi. Czas mijał spokojnie. Nikt się nie odzywał. Spoglądałem na nich i myślałem, że to szaleństwo” – czytamy we wspomnieniach Brolina.
Autor zaznaczył, że niekonwencjonalna metoda Travolty zdawała się przynosić rezultaty. „Marlon w pewnym momencie otworzył oczy i wstał. Wyglądał mniej blado niż wcześniej. Obaj wymienili przyjacielski uścisk i polecili nam zasiąść do stołu. Właśnie byłem świadkiem, jak John Travolta naprawił cholernego Marlona Brando” – wyznał aktor. (PAP Life)