Nowy film reżysera Michaela Manna z pewnością będzie interesujący nie tylko dla miłośników motoryzacji. Filmowy Enzo Ferrari ukaże bowiem na ekranie portret człowieka targanego wieloma wątpliwościami, zarówno tymi zawodowymi, jak i osobistymi. Z jednej strony Enzo musi walczyć o pozycję biznesową. Z drugiej targają nim dylematy natury miłosnej. Słynny kierowca rajdowy i przedsiębiorca musi zdecydować czy pozostać u boku swojej żony Laury, z którą łączy go wielka miłość i ból po stracie syna, czy może warto poddać się uczuciu, którym darzył swoją kochankę Lindę (Shailene Woodley).
Aktorzy przygotowując się do swoich nowych wyzwań bardzo drobiazgowo przeanalizowali każdą z powierzonych im postaci. Adam Driver zwrócił uwagę na to, że Ferrari w obawie przed podrobieniem swojego podpisu, zawsze podpisywał się fioletowym długopisem. Penelope Cruz zatopiła się natomiast w lekturze osobistych miłosnych listów, które bohater wysyłał do swojej żony. Jak wyjaśniła podczas Festiwalu Filmowego w Nowym Jorku, kopię korespondencji otrzymała od lekarza państwa Ferrari, który był najbliższym przyjacielem Enzo.
„Korespondencja, a także listy miłosne, które wymieniali między sobą Enzo i Laura pomogły mi zrozumieć, kim była moja bohaterka i na czym polegał, i opierał się ich związek. To była cenna lektura, tym bardziej że wspomniana korespondencja nigdzie nie była publikowana” – wyjaśniła hiszpańska aktorka. Dodała, że Ferrari bardzo szanował zdanie i intuicję żony. „Potrafiła w mgnieniu oka dostrzec, gdy ktoś kłamał. Sądzę, że Enzo bardzo cenił te wrodzone cechy Laury. Ponadto łączyła ich wielka miłość, a także głęboki ból” – wyjaśniła Cruz, dodając, że czuła ogromną odpowiedzialność wcielając się w tę postać.
Jak poradziła sobie z tym zadaniem, polska widownia będzie mogła przekonać się 29 grudnia, gdy film „Ferrari” zadebiutuje w Polsce. (PAP Life)