„Od czasu do czasu sprawdzam swoje nazwisko w internecie. Zacząłem to robić wraz z rozpoczęciem pracy nad książką. Nigdy osobiście nie wysłałem e-maila, robi to za mnie moja sekretarka. Nigdy do nikogo nie napisałem SMS-a” – opowiada Tom Selleck („Magnum”) w rozmowie z magazynem "People". 79-letni aktor tłumaczy, że SMS-y w jego imieniu wysyła jego żona, Jillie, którą ponad 40 lat temu poznał w Londynie.
„Poleganie na innych to dla mnie pewien rodzaj luksusu, w innym przypadku pewnie bym nie przetrwał. Sam nie wiem. Ciężko mi idzie, jeśli chodzi o spisywanie rzeczy. Co jest dziwne, jak na kolesia, który wydaje książkę” – tłumaczy dalej Selleck.
Gwiazdor serialu „Magnum” i niedoszły Indiana Jones wyjawił także, że nie gustuje w oglądaniu telewizji i nie śledzi na bieżąco repertuaru serialowego. W wolnym czasie przegląda scenariusze swojego serialu „Zaprzysiężeni”, którego ostatni sezon właśnie jest emitowany na antenie stacji CBS, ale głównie pociąga go natura oraz spędzanie czasu na jego ranczu w Kalifornii.
W pamiętnikach, które w maju ukażą się dzięki wydawnictwu Dey Street Books, Selleck wspomina swoją karierę, którą sam nazywa „przypadkową”. Nie miał bowiem w planach aktorstwa. Studiując administrację biznesową, zdobył stypendium koszykarskie na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Propozycje aktorskie zaczął dostawać za sprawą występu w reklamie Pepsi. Gwiazdorski status zyskał w latach 80., wraz z występem w serialu „Magnum”. (PAP Life)