Polskie zwyczaje bożonarodzeniowe sięgają korzeniami do słowiańskich obrzędów

Pusty talerz na stole, sianko, świeca a nawet wigilijne menu są uświęcone chrześcijańską tradycją, ale ich korzenie sięgają często głęboko w czasy przedchrześcijańskie. Gdzie jest źródło bożonarodzeniowych obrzędów opowiedziały antropolożki i etnolożki z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego i UŁ.

Polskie zwyczaje bożonarodzeniowe sięgają korzeniami do słowiańskich obrzędów
fot.PAP

Monika Stasiak, antropolog kultury z fundacji "Na progu" w rozmowie z PAP stwierdziła, że znaczna część współczesnych zwyczajów bożonarodzeniowych nawiązuje do słowiańskich obrzędów i sięga często czasów przedchrześcijańskich, a ich źródeł należy szukać w tzw. "Szczodrych godach". Wykładanie sianka pod obrusem, pozostawiania pustego nakrycia na wigilijnym stole, a nawet tradycyjne sypanie się owsem w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia mają obecnie inne znaczenie, niż miało dla naszych przodków.

"Cechą charakterystyczna polskiego katolicyzmu jest synkretyzm treści chrześcijańskich i przedchrześcijańskich. Żywe obrzędy i zwyczaje z uniwersum chrześcijańskiego zawierają w sobie elementy rodzimowiercze, a dawne tradycje przedchrześcijańskie są obecnie uznawane za bożonarodzeniowe. To skutek wprowadzania chrystianizacji w Polsce. Trudniej było wyrugować stare zwyczaje i zastąpić je nowymi, niż wpasować ustalone tradycje w nowe uniwersum znaczeń. Dzisiaj nie jest łatwo rozróżnić, co pochodzi z jednego, czy z drugiego porządku" - powiedziała Monika Stasiak.

Dr Alicja Piotrowska z Instytutu etnologii i antropologii kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego zwraca uwagę, że w niektórych domach nadal spotyka się zwyczaje, które przeniknęły z obrzędowości słowiańskiej i przetrwały do współczesności.

"Wierzono, że w wigilijną noc dusze bliskich zmarłych nawiedzają domy. Dlatego nie można było wtedy szyć, prząść i tkać, żeby nie uwięzić duszy wplatając ją w tkaninę. Nie można było też używać ostrych przedmiotów, żeby nie ukłuć duszy. Zdarza się jeszcze, że współcześnie siadając do wieczerzy wigilijnej w niektórych domach przeciera się siedzisko krzesła. Bierze to się stąd, że kiedyś zanim usiadło się do wieczerzy, przecierano ławy, żeby nie usiąść na znajdującej się tam być może duszy, a nawet proszono ją, żeby się odsunęła" - powiedziała dr Piotrowska.

Etnolożki, z którymi rozmawiała PAP doszukują się korzeni znanych współcześnie tradycji chrześcijańskich, w "Szczodrych godach". To święto związane z zimowym przesileniem. Obrzędowość "Szczodrych godów" nawiązywała do natury i jej szczodrości i wiązała się z wróżbami płodności i urodzaju na najbliższy rok.

Na stół, poza jadłem, trafiało wtedy nie tylko siano, ale także zboża - proso, żyto, pszenica. Przywiązywano je powrósłami do stołu, żeby urodzaj nie uciekł. Na stół trafiał chleb, którym się dzielono, a gospodarz przynosił do domu i stawiał w izbie Diducha - ostatni snop zboża zżęty podczas minionych żniw. Jeszcze w latach powojennych przed Bożym Narodzeniem w niektórych wiejskich domach snop zboża pojawiał się w izbie albo przynajmniej w sieni.

Olga Łoś z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi w rozmowie z PAP podkreśliła, że wiele elementów przedchrześcijańskiej obrzędowości nawiązywało do łączności ludzi z przodkami i wiele zwyczajów przeszło do tradycji chrześcijańskiej. Znamy je obecnie, chociaż zmieniły swoją symbolikę, a niektóre z czasem zanikły.

Sianko na stole, najczęściej pod obrusem, pojawia się niemal w każdym polskim domu. W chrześcijańskiej symbolice nawiązując do siana w żłobie, w którym Maria położyła nowonarodzonego Chrystusa. Pierwotnie jednak miało wróżyć urodzaj, powodzenie i płodność.

Symbolem otwartości i chrześcijańskiego miłosierdzia jest pozostawienie pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca. Pierwotnie jednak znaczenie tego symbolu było inne.

"Świeczka na stole, czy pusty talerz, nawiązywały do dawnych wierzeń w łączność z naszymi zmarłymi. Pusty talerz był zaproszeniem, aby bliscy, którzy odeszli, przysiedli się do stołu. Światło świecy miało im wskazywać drogę" - powiedziała Olga Łoś.

Tradycji związanych z obecnością dusz zmarłych przodków było więcej. Przetrwały do współczesności częściowo w formie przesądów związanych z Wigilią. Poza wspomnianymi zakazami dotyczącymi szycia, czy używania ostrych przedmiotów, nie można było tego dnia nic wymiatać na zewnątrz, żeby nie wypędzić z domu dobrego ducha, czy też nie wymieść spodziewanego powodzenia w najbliższym roku. Istniał wręcz niepisany kodeks postępowania w okresie świąt.

"Na noc gospodarz zostawiał uchylone drzwi, żeby dusze zmarłych bliskich mogły się swobodnie przemieszczać, a czasem na talerzu zostawiano nawet pożywienie, żeby dusza mogła się posilić. Nie można było też wylewać pomyj, żeby nie ochlapać nimi obecnego ducha zmarłego przodka" - wymieniła Olga Łoś.

Doktor Alicja Piotrowska z Uniwersytetu Łódzkiego dostrzega ostatnio wzrost zainteresowania źródłem współczesnej obrzędowości.

"Mamy do czynienia z powrotem do korzeni i z poszukiwaniem specyficznych praktyk kulturowych. Moim zdaniem w wielowątkowym współczesnym świecie, kiedy mamy  do wyboru bardzo wiele sposobów na świętowanie, odczuwamy potrzebę zasmakowania specyficznego sposobu przeżywania świąt osadzających nas w kontekście wspólnoty" - powiedziała etnolożka.

Dodała, że część pierwotnych gestów zmieniła znaczenie, a część została zatracona, bo nasi przodkowie wiązali obrzędowość z naturą, od której w dużej mierze byli uzależnieni. Ich pomyślność i dostatek zależał od tego, co urodzi ziemia.

"Teraz możemy iść do sklepu i kupić to, czego nam brakuje, więc pewne zwyczaje powoli znikają albo tracimy ich rozumienie" - powiedziała Piotrowska. Jako przykład podała potrawy z wigilijnego stołu, które również nawiązują do dawnych wierzeń i do naturalnego pochodzeniem żywności. Znajdziemy podczas wieczerzy wigilijnej produkty pochodzące z wody, lasu, pola i sadu.

"Na stole musiało się znaleźć coś z wody, lasu, pola i ogrodu. Była więc ryba, grzyby, zboża i owoce. Dlatego zupa grzybowa, rybna, owocowa albo barszcz. Dlatego też w Wigilię jemy kapustę i groch, a na choince wieszaliśmy owoce i orzechy" - wyjaśniła Olga Łoś.

"Współcześnie tradycje i świąteczny jadłospis wymieszały między regionami, ale łączą nas podobne bożonarodzeniowe obrzędy, które mają znaczenie dla naszej tożsamości - także rodzinnej - tłumaczy dr Alicja Piotrowska dodając, że niezależnie od postrzegania świata, najważniejsze żeby świętując Boże Narodzenie robić to z otwartością na drugiego człowieka i inne istoty.

Marek Juśkiewicz

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic