Na początku pandemii mówił, że wymuszoną przerwę w koncertowaniu wykorzysta na odpoczynek i życie rodzinne. Nagranie nowej płyty w trakcie lockdownu było ostatnią rzeczą, którą chciał zrobić. Potrzeba grania okazała się jednak silniejsza i Elton John nagrał całą nową płytę. Nie zrobił tego sam - zaprosił do współpracy plejadę gwiazd. Teraz słynny Brytyjczyk wyznał, że sesyjny charakter albumu przypomniał mu o początkach kariery, a współpraca z tyloma i tak różnorodnymi artystami zmusiła go do otwarcia się na nowe doświadczenia.
“Niektóre sesje nagraniowe musiały się odbyć zdalnie, przez Zoom, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Inne sesje zostały nagrane z zachowaniem bardzo rygorystycznych środków bezpieczeństwa. Ale wszystkie utwory, nad którymi pracowałem, były naprawdę interesujące i różnorodne. Były zupełnie inne niż wszystko, z czego jestem znany, więc zmusiły mnie do opuszczenia mojej strefy komfortu i wprowadziły na zupełnie nowe terytorium” - przyznał Elton John. Dodał, że praca nad albumem była dla niego jak podmuch świeżego powietrza.
Na albumie znalazło się 16 utworów, z czego 10 kompozycji to zupełnie nowe, oryginalne piosenki. Pozostałe to covery wielkich hitów, m.in. piosenki "It's a Sin” z repertuaru Pet Shop Boys. Elton John nagrał ten utwór wspólnie z zespołem Years & Years. Z kolei do nagrania nowej interpretacji piosenki "Nothing Else Matters” zespołu Metallica zaprosił Miley Cyrus. (PAP Life)